Muzyka

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 7: Tajemniczy wybawca



~~~~Perspektywa Virgila ~~~~

Wyszedłem z samochodu i zmierzałem w stronę szefa spytać się o kilka wolnych dni  i żeby zadzwonił do psychologa policyjnego, by po wszystkim porozmawiał z Virginią. Nie wiem czy będzie z nim chciała gadać, ale przyda to się jej. Właśnie w poniedziałek idzie do szkoły muszę zaopatrzyć ją w podręczniki, ale chyba najpierw jechać do jej szkoły po wykaż książek

Virgil:   Przepraszam pana mogli byśmy chwilę porozmawiać ?

Szef FBI: Jasne agencie Potts. Jak się trzymasz to musi być straszne ciężkie

Virgil: Jest dobrze, ale mógł by pan zadzwonić do psychologa bardzo by się przydał Virgini jak to się skończy

Szef FBI: Też o tym myślałem i miałem iść do ciebie i pytać czy się zgadzasz

Virgil: Tak wyrażam i jest jeszcze jedno

Szef FBI:  Słucham

Virgil: Mógłbym dostać kilka dni wolnego, chciałbym pobyć z córką

Szef FBI: Mając na myśli kilka czyli ?

Virgil: z 4 dni do poniedziałku

Szef FBI:  Virgil wiesz dobrze, że mamy napięty grafik najwyżej mogę dać ci 2 dni. Możesz wybrać jakie to będą, a sprawdzę czy będą pasować. Zgoda

Virgil: Zgoda mógł by pan sprawdzić niedziele i poniedziałek

Szef FBI: Już sprawdzam

Otworzył drzwi od samochodu i ze schowka wyjął swój dzienniczek. Kartkował kartki aż doszedł do niedzieli przeglądną zapiski i tak samo z poniedziałkiem. Po ponad 2 minutach odezwał się.

Szef FBI: No agencie Potts wygląda na to, że ma pan szczęście i mogę dać panu te dwa dni. W tych dniach są szkolenia, ale pan już wszystko wie, więc nie mam podstaw panu kazać tego powtarzać

Virgil: Dziękuje panu bardzo

Podziękowałem i odszedłem dalej by zadzwonić do mojej kuzynki z pytaniem czy przez te 2 dni posiedzi z Virginią by podtrzymać ją na duchu. Wybrałem numer Angeli, odebrała po trzech sygnałach.

Angela: Virgil, kuzynie witaj mogę w czymś pomóc?

Virgil: Tak, mogła byś się przez dwa dni zająć Virginią ?

Angela: Chodzi o te porwanie jako zakładniczki ?

Virgil: Tak. Nie chcę zostawiać jej samej, bo po prostu nie wiem jak sobie z tym poradzi

Angela: Jasne nie ma sprawy. Przywieź ją jutro rano jak będziesz jechać do pracy ja już nie śpię od 5, bo mam masę spraw do załatwienia. Teraz pracuje w domu mam w nim własny gabinet.
  
Virgil: Dziękuje

Angela: Nie ma sprawy. Zawszę do usług

Powiedziała ostatnie zdanie i rozłączyła się. Kamień spadł mi z serca, że nie muszę zostawiać jej samej sobie przez te 2 dni. Mam nadzieje, że Iron Man zaraz ją uwolni i będzie wszystko dobrze. Mijają godziny od kont Virginia tam jest, ale wiem także, że jeśli jest Iron Man wszystko jest dobrze. Jesteśmy tu tylko kilka dni, a on już nie raz minie o tym przekonał.

~~~~Perspektywa Tonego ~~~~

Zaczyna się już ściemniać, a ja nie mam żadnego planu. Znaczy się mam, ale nie jestem pewny czy wypali jak należy. No cóż do odważnych świat należy. Muszę zadzwonić do Rhodyego przyda mi się jego pomoc.

Tony: Komputer ! połącz mnie z zbrojownią i Rhodym

< Nawiązuję połączenie ze zbrojownią. Proszę czekać >

Tony: Proszę Rhody bądź w zbrojowni i odbierz to

<Nawiązano połączenie ze zbrojownią>

Tony:  Jest ! Rhody jesteś tam ?

James: Jestem, jestem a gdzie niby mam być. Będziesz się tłumaczył mojej mamie, jest nieźle wkurzona

Tony: Jeżeli wyjdę z tego cało. A teraz słuchaj mnie uważnie mam plan jak wydostać z tam tond Virginię

James: No słucham cię

Tony: Więc mój plan jest taki skradnę się do środka, ale bez zbroi. I tu będziesz potrzebny mi ty, a mianowicie przejmiesz kontrole nad zbroją. Nie martw się będziemy cały czas w kontakcie

James: Twój pomysł jest idiotyczny !!

Tony: Wiem i dlatego może się udać

James: Ok, mam nadzieję że uda ci się to

Tony: Na pewno się uda

James: Czyli ty się tam skradasz, wyciągasz ją, a ja po co mam pilotować zbroją ?

Tony: Przecież nie może dowiedzieć się kim jest Iron Man, więc musisz go udawać, a mianowicie wyjdziemy na tył banku tylnym wyjściem.

James: Ok i co dalej

Tony:  Przylecisz tam lub będziesz czekać, zabierzesz szybko mnie i polecimy na dach i tu się kończy twoja rola, bo ubiorę zbroję i polecę po nią odstawiając ją do domu. I zawiadomię jej ojca

James: Nadal myślę, że to poroniony pomysł

Tony: Dobra zaczynamy. Przełączam na bezprzewodową słuchawkę i wchodzę. Życz mi szczęścia

~~~~Perspektywa Pepper ~~~~

Członek Maggi: Mam nadzieję, że podobało ci się życie, bo już niedługo się z nim pożegnasz

Powiedział odwracając mnie w swoją stronę i śmiejąc się na cały głos

Pepper: Oj uwierz było wyśmienite

Powiedziałam z ironią w głosie a on zaczął się jeszcze bardziej śmiać i opowiadać plany co ma się ze mną stać. Spostrzegłam jakąś skradającą się osobę, która pokazywała, żebym była cicho.

~~~~Perspektywa Tonego ~~~~

Wszedłem przez tylne drzwi do banku. Zdziwiłem się, że nikogo tu nie było, wszedłem w głąb i ukryłem się za rogiem, gdyż spostrzegłem jednego z członków Maggi, który szedł do sejfu. Podniosłem jakiś metalowy przedmiot, by się w razie czego obronić. Byłem nie daleko sejfu i słyszałem jego śmiech. Wszedłem i pokazałem dziewczynie, żeby była cicho. Powoi podchodziłem do mężczyzny, gdy byłem na tyle blisko i z całej siły uderzyłem go w łeb.

~~~~Perspektywa Pepper ~~~~

Tajemnicza postać w końcu znikła mi z oczu. Członek Maggi był nade mną pochylony i gadał mi jakieś obleśne rzeczy do ucha, gdy nagle upadł na ziemie, a mnie pokazał się mój wybawca

Tony: Ciiii.... zaraz cię z tond wydostane tylko bądź cicho. Zgoda

Pepper: Okay. Co ty mu zrobiłeś ? Czy on nie żyje ? Wiesz co ci może za to grozić ? W ogóle co ty tu robisz ?

Tony: Ogłuszyłem go i jest nie przytomny, ale nic m nie będzie

Chłopak zaczął  rozwiązywać mi nogi i ręce, a ja nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Czy zaufać mu skoro go nie znam ?. W ogóle mam do niego wiele pytań.

Tony: Chodź, idziemy

Wstałam z krzesła, a on złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z sejfu. Sprawdził czy droga wolna, nikt nie stał nam na drodze do wyjścia. Chciałam wyjść głównym wyjściem, ale chłopak prowadził mnie w całkiem inną stronę w głąb banku. No jasne tylne wyjście. Zatrzymaliśmy się na rogu, bo ktoś szedł

Pepper: Kim ty jesteś ?

Tony: Twoim wybawcą, ciii... idzie ktoś

Koło nas przeszedł jeden z nich, na szczęście nas nie zauważył i pobiegliśmy dalej, aż do wyjścia

Pepper: Wytłumaczysz mi co tu się dzieje. Co ty tu robisz ? Skąd się tu wziąłeś?

Tony: Nie za dużo na raz tych pytań ?

Pepper: Nie

Tony: Przyszedłem cię uratować, niestety nie mam za dużo czasu więc poznamy się innym razem

Podleciał do nas Iron Man, ten to ma wyczucie czasu, akurat gdy wyszłam to się zjawia. Gdyby nie ten chłopak, nie wiem jak bym skończył. Bardzo zainteresował mnie mój wybawca, był nawet przystojny.... yyy Pep co ty wyprawiasz nawet go nie znasz i już się zakochujesz....skarciłam się w myślach. Nasz cudowny blaszak postanowił się odezwać

James: Hej widzę, że jesteś cała i zdrowa policja i FBI już wiedzą, że już jesteś bezpieczna

Pepper: Jak widać tak       

James: To może ja was odstawie do domu

Tony :Był bym bardzo wdzięczny

Iron Man wziął chłopaka i polecieli, a ja co mam robić ? Chyba zaczekam, może wróci po mnie. Długo nie czekałam.

~~~~Perspektywa Tonego ~~~~

Na dachu włożyłem zbroję i zleciałem po dziewczynę, by odstawić ją do domu. na szczęście stała tam, a policja i FBI zajęli się Maggią. Wziąłem dziewczynę na ręce. "Boże jaka ona lekka, ona w ogóle coś je czy żyje powietrzem''. Leciałem nad miastem i patrzyłem w jej oczy, były duże i piękne. To dziwnie zabrzmi nie dawno zerwałem z Whitney, a już myślę o innej. Tony ogarnij się

Pepper: Kim był tamten chłopak ?

Tony: YYY... Synem mojego starego przyjaciela, nie miałem pomysłu, a on zaoferował swoją pomoc

Pepper: A ty nie mogłeś tego zrobić ?

Tony: Jeżeli ja bym tam wszedł to, by mnie od razu usłyszeli i zrobili ci krzywdę. A w ogóle jak tam sukienka

Chciałem zmienić temat, bo czułem się nie zręcznie. Jak ją rozwiązywałem zauważyłem naszyjnik. Fajnie, że jej się spodobał

Pepper: Jest cudna dziękuję, ale wiesz, że nie musiałeś jej wcale kupować

Tony: Wiem, ale chciałem się zrewanżować za ten nie fortunny upadek 

Pepper: Hehheh nie ma to jak prezent przeprosinowy od samego Iron Mana. Dobra jesteśmy możesz mnie odstawić.

Tony: No miło się gadało mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pogadamy

Pepper: Oj  uwierz, że tak, bo bardzo często wpadam w kłopoty. To do zobaczenia

Tony: Do zobaczenia

Zniknęła w drzwiach, a ja poleciałem do zbrojowni nie mogąc przestać o niej myśleć. Chyba dołączy do naszej Akademii, bo bardzo chciałby ją poznać i zaprzyjaźnić się. Znaczy znam ją jako Iron Man, ale chciałbym ją poznać bliżej jako Tony Stark. Nim się spostrzegłem byłem już w zbrojowni. Nikogo nie było Rhody pewnie poszedł już do domu na kolację. Muszę wymyślić wymówkę dla Roberty....