Muzyka

piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 16 : Między światami




~~~~Perspektywa Gena~~~~



Po tym jak oberwałem z dziesiątego pierścienia makluan przeniosłem się w inny wymiar, tylko jaki to wymiar. Z tego co mi wiadomo jest dwadzieścia wymiarów i im dalszy to gorszy, muszę się z powrotem dostać do naszego wymiaru, tylko problem w tym, że muszę przejść przez wszystkie te by dostać się do naszego. Głupia zdzira, nie miała co ze mną zrobić to wysłała mnie do innego wymiaru, jeżeli dobrze sądzę to jestem w pierwszym, a muszę dość do dwudziestego. Od czwartego wymiaru pojawiają się coraz gorsze demony, na siódmym są upadłe anioły, strasznie wredne i nachalne. Musiałem tylko znaleźć sposób by przemieszczać się, bo pierścień teleportacji spadł mi przy uderzeniu, ale skoro dało się tutaj wejść to da się wyjść. Dookoła otaczała mnie ciemność i prawie nic nie widziałem, postanowiłem iść w lewo, gdyż dostrzegłem tam, coś co dawało światło, może to przejście. Nie wiem co mnie spotka w kolejnym wymiarze, ale jestem gotów by pokazać na co mnie stać inaczej nie nazywam się Mandaryn, muszę zemścić się na Starku i tej całej księżnej Makluan. Doszedłem do źródła światła, to było coś w stylu labiryntu. Muszę się stąd wydostać jak najszybciej, ale ten labirynt, co róż się zmienia układ, cały czas ujawniają się nowe drogi, a znikają stare. To bez sensu od kont tu jestem nic tylko błądzę. Gene skup się ! Jesteś Mandarynem ! Dasz radę ! głupi labirynt cię nie powstrzyma, ja muszę spełnić swoje przeznaczenie i zdobyć wszystkie dziesięć pierścieni, a przez tę krowę za miast czterech pierścieni mam trzy. Stałem przed nowo odkrytym korytarzem, gdy przez ścianę zaczęły przenikać demony pierwszego stopnia, co oznacza, że zbliżam się do kolejnego wymiaru.



~~~~Perspektywa Pepper~~~~



Operacja trwała dalej, a ja nie mogłam już usiedzieć spokojnie na miejscu. Najpierw siedziałam spokojnie i zaczęłam kopać w nogę drugiego krzesła, a potem chodzić jak opętana pod drzwiami, za którymi operowali Tonego, nie mogłam ta myśl, że mogłam stracić przyjaciela przerażała mnie. Rhody mnie wspierał, ale to mi nie pomagało, jeszcze bardziej dołowało. Sunęłam się po ścianie i schowałam twarz w ręce w końcu nie miałam już czy płakać, postanowiłam iść przemyć twarz wodą. Pani Rhods nie było bo musiała iść na rozprawę w sprawie jakieś tam kobiety, która coś zrobiła, ale nie słuchałam, większy strach był o Tonego. Przemyłam twarz wodą, bo na całej twarzy miałam rozmazany tusz do rzęs, wymyłam rozmazane ślady i wyszłam po drodze weszłam do barku, kupić sobie coś do picia, po czym wróciłam do Rhodyego i czekaliśmy na wieści o Tonym, z minuty na minutę te czekanie było coraz gorzej, a ja byłam u kresu wytrzymałości, co zauważył Rhody.



James: Pepper będzie dobrze, nie przejmuj się Tony jest silny



Pepper: Nie nienawidzę tego słowa, jest w nim więcej kłamstw niż w całym życiu można usłyszeć



James: Oj Pepper trochę optymizmu, musimy uwierzyć, że się uda



Pepper: Rhody....



James: Tak Pepper



Pepper: Ja nie umiem...



I znów wybuchłam niekontrolowanym płaczem, to wszystko moja wina, mogłam szybciej przylecieć, albo w ogóle go tam nie puszczać. Prze za mnie może umrzeć, jestem beznadzieją, nic mi nigdy nie wychodzi, nawet przyjaciela nie umiem powstrzymać, a co dopiero ocalić świat przed zagładą, chyba te jaszczurki muszą sobie znaleźć inną księżną, bo ta nie da rady. Nagle z sali wybiegły dwie pielęgniarki całe we krwi, myślałam, że serce zaraz mi wyskoczy. Krzyczały do innych pielęgniarek, że potrzebują więcej krwi. I dalej nie wiem co było, moim oczom ukazała się ciemność oraz poczułam, że ktoś mnie podtrzymuję i coś krzyczy, ale nie wiem co....i cisza połączona z ciemnością.



~~~~Perspektywa Rhodyego~~~~



Nie mogłem pozbierać myśli i racjonalnie myśleć, najpierw Pepper dzwoni do mnie, że Tony jest w szpitalu i bym zadzwonił do mamy, lecę do szpitala na  łeb, na szyję, Pepper jest u kresu wytrzymałości, myślę, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń, ale żadne z nich nie chce się do tego przyznać, jeśli naprawdę coś do siebie czują, to prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw. Późnej siedzę z Pepper pod salą operacyjną i wybiegają dwie pielęgniarki we krwi i krzyczą, że jej potrzebują więcej, czyżby Tonemu się pogorszyło, o nie Rhody myśl pozytywnie, a na dodatek Pepper mdleje, albo z przerażenia, albo z przemęczenia. Czekaj, a czy Pepper ostatnio nie zemdlała na lekcji ? A może ona jest na coś chora...nie Rhody, znów panikujesz nie potrzebnie, opanuj trochę tą niańkę i uspokój się. Pepper na serio jest lekka, postanowiłem zawołać lekarza, bo nie reagowała na moje słowa, po kilku minutach podeszła do nas lekarka, na oko miała ze trzydzieści lat, na plakietce miała napisane Anna Kashumez lekarz endokrynolog.



Anna:Długo już jest nieprzytomna ?



James: Nie mniej niż pięć minut.



Anna: A wiesz czy to już wcześniej się zdarzało, że mdlała



James: Nie wiem, ale ostatnio zemdlała na lekcji



Anna:Będę musiała to zbadać, a mógłbyś zadzwonić po kogoś, jest niepełnoletnia i potrzebuję zgody na jej leczenie



James:Mogę zadzwonić po jej ojca, ale nie wiem czy będzie mieć czas by przyjechać, jest bardzo zapracowany.



Anna: Rozumiem, ale dobrze by było, bo potrzebuję wiadomości o jej stanie zdrowia, czyli książeczkę, wszystkie badania i inne to jak jej ojciec odbierze powiadom mnie to przekaże mu co potrzebuję.






James: Dobrze, a w razie czego to moja mama mogła by to podpisać



Anna: Pod warunkiem jeśli jej ojciec się zgodzi



Lekarka zawołała sanitariusza, a ten wziął Pepper i zaniósł do sali obserwacji, nie mogłem tam wejść, więc po telefonie do ojca Pepper wróciłem pod salę operacyjną, siedziałem pół godziny i za drzwi po siedmiu godzinach wyszedł doktor Yinsen z kilkoma pielęgniarkami, powiedział bym zadzwonił po mamę by przyszła do jego gabinetu. Zrobiłem jak kazał, czyli zadzwoniłem po mamę. Odebrała po trzecim sygnale.



James: Mamo właśnie skończyła się operacja Tonego i doktor Yinsen prosi byś przyszła do jego gabinetu, bo musi z tobą porozmawiać.



Roberta: Dobra James, zaraz będę właśnie byłam po rzeczy Pepper o które prosiła lekarka.



James: Dobrze to ja czekam, ale jak coś się dowiesz to mi powiesz ??



Roberta: Tak, czekaj na mnie



Mama przyjechała do szpitala i najpierw poszła do doktor Annay Kashumez i podpisała zgodę na badanie Pepper, po czy razem poszliśmy do doktora Yinsena, znał nas od kąt Tony miał wypadek, więc pozwolił mi być przy rozmowie o stanie jego zdrowia. Po minie widziałem, że nie wszystko poszło dobrze, ale chciałem to usłyszeć od siwego doktora, nie wiem, może to przez jego wiek, ale ufam mu bez granicznie w sprawie zdrowia Tonego i jeśli powie, że będzie dobrze to tak będzie.



Roberta: I co z Tonym doktorze.



Dr. Yinsen: Operacja przebiegła pomyślnie, ale stan nadal jest ciężki, podczas tego "wypadku" reaktor mocno ucierpiał, więc musiałem go wymienić, miał szczęście, bo akurat miałem zapasowy, ale to może być ostatni raz ponieważ zużyłem do tego ostatnie resztki czystego metalu, a zdobycie niego jest bardzo trudne. Tony musi zacząć na siebie uważać, bo jeszcze jeden taki wybryk i skończy w kostnicy. No nic musimy czekać, aż stan się poprawi



Roberta: Oczywiści doktorze, ja już tego dopilnuję



Dr. Yinsen: No to na razie tyle



James: Kiedy będziemy mogli się z nim zobaczyć



Dr. Yinsen: Gdy tylko stan się poprawi



James: Rozumiem, a może pan się dowiedzieć co z tą dziewczyną co go tu przywiozła



Dr. Yinsen:Oczywiście zaraz poproszę lekarza, który się nią zajmuję. A mogę wiedzieć kto to ?



Roberta: Doktor Anna Kashumez



Dr. Yinsen: Czyli jest w dobrych rękach, mimo młodego wieku jest bardzo wybitną lekarką



Razem z doktorem Yinsenem poszliśmy w stronę sali obserwacyjnej, w której leżała nadal nieprzytomna Pepper. Doktor wszedł do sali, a my czekaliśmy przed na doktor Annę, po chwili wyszedł doktor Yinsen razem z doktor Kashumez, która w ręku trzymała jakąś teczkę, pewnie skierowania by zbadać Pepper



Dr. Yinsen: Państwo chcą się dowiedzieć co jest z Virginią



Anna: A więc jeszcze nie mamy dokładnych wiadomości, musimy nadal szukać przyczyny omdleń, na razie pobrałam krew do podstawowych badań, ale z powodu dużych ilości chorych wyniki będą dopiero za tydzień, teraz musimy czekać, aż się obudzi.



Roberta: Mam nadzieję, że to nic poważnego



Anna: Nie ma co się martwić na zapas, oddycha samodzielnie, więc nie musi to być nic poważnego. Dość długo się nie budzi co może oznaczać, że organizm się regeneruję. Ale też musimy zrobić tomografię jak się wybudzi bo zobaczyłam dość dużego guza z tyłu głowy, żeby sprawdzić czy nie to jest czasem przyczyną omdlenia.



Roberta: Dziękuję za informacje, dobra James ja muszę lecieć na kolejną rozprawę, a ty jak chcesz możesz zostać, ale przez to masz mi nie zaniedbywać szkoły, zrozumiano ?



James: Tak mamo, to do zobaczenia w domu



Mama znów pognała do pracy, a ja spytałem się doktor Anny czy mogę wejść do Pepper. Zgodziła się, nie wiedziałem czy Pepper mnie słyszy czy nie, ale mówiłem do niej, powiedziałem wszystko co wiem o stanie zdrowia Tonego. Miałem nadzieję, że mnie słyszy, ale za dobrze to ona nie wyglądła była strasznie blada. Po godzinie "gadania do Pepper" wyszedłem z sali i poszedłem spytać się doktora Yinsena o Tonego, powiedział, że przebudził się na chwilę, ale znów zasnął, co oznaczało poprawę stanu, czyli na stan stabilny, ale to zawsze może się zmienić. Gdy usłyszałem, że z Tonym wszystko dobrze z ulgą wróciłem do domu, ale nadal martwił mnie stan Pepper, ale doktor Kashumez
powiedziała, że nie ma co się martwić na zapas, więc jestem spokojny, a samą doktor chwalił doktor Yinsen.

>>>>.....<<<<<


Koniec kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że spodoba się :) Czekam na komentarze. 
Nie ma kolorów :( a to z mojego czystego lenistwa