Muzyka

czwartek, 16 lutego 2017

1. Ziemniaczek Tony





23 sierpnia 2016                                                                                     24 sierpnia 2016
port lotniczy we Wrocławiu                     --------(lot)------->                port lotniczy w Nowym Jorku
samolot godzina 17:40                                                                           godzina przylotu 6:30

UWAGA GODZINY SĄ NIE OBLICZONE I NIE MÓWIĆ MI


Właśnie Tony wrócił z Chin. No nie ukrywał, ale czuł się zawiedziony. Nie znalazł ani Gene'a ani taty. Czy kiedyś go odnajdzie? Coś mu mówi, że on nadal żyje.
Kiedy tak rozmyślał, wpatrując się w ekran telefonu, poczuł jak zderza się z czymś.

Tośka: Ej ty zadęta łepetyno jak ty łazisz, przez ciebie sok wylałam

Tony: Oj! Ja bardzo przepraszam, ale nie patrzyłem, jak idę. Ech! Wybacz mi. Jesteś cała?

Tośka: Tak, ale jestem cała mokra!

Tony: Ojej! Naprawdę mi przykro. Może... Może pójdę po jakiś ręcznik, czy...

Tośka: Idź

Tony: To poczekaj

Tośka: Przecież cała mokra nigdzie nie pójdę

Pobiegł po ręczniki do łazienki, aż znikąd wyrosło nad nim większa podłoga. Upadł, ryjąc o kafelki.

Tony: Spoko. Żyję

Wstał i znalazł poszukiwaną rzecz.
Tośka szukała jakiegoś najbliższego krzesła, na którym mogła postawić torbę i poszukać coś do ubrania, ale zapomniała, że jej torba jeszcze przez taśmę nie przeszła.
Kiedy Tony wrócił, podał jej ręcznik, by wytarła się.


Tony: Proszę

Tośka: Dzięki

Zaczęła się wycierać

Tośka: O kurcze, ale ty masz prze śliczne oczy

Tony: W sensie, że ja, czy ten brunet?

Tośka: Ja to pomyślałam czy na głos powiedziałam?

Tony: Powiedziałaś, ale żadna mi się nie oprze. Hehehe!

Tośka: A weź idź kibel czyścić. Dobra nie ważne

Tony: A tak w ogóle jestem Tony

Tony podaje jej rękę
 Tośka: Hej Tośka jestem. Miło poznać

 Tony: Eee... I wzajemnie Wszystko gra? Może uderzyłaś się

Tośka: Wszystko okej. Tylko nie wiem gdzie mogę odebrać bagaż

Tony: Zaprowadzę cię

Tośka: No to prowadź

Poszli w kierunku miejsca, gdzie można odebrać bagaże.
Zabrali je i wyszli z lotniska na miasto.
Po wyjściu z lotniska Tośce zrobiło się słabo i spojrzała na stan swojej baterii i za wysoki jej poziom nie był, postanowiła usiąść sobie na chodniku.

Tony: Dobrze się czujesz?

Tośka: I tak nie zrozumiesz

Tony: Cukrzyca? Mam batonika. Chcesz? Polepszy ci się

Tośka: Uszkodzone serce

Tony: To weź leki

Tośka: Nie biorę, muszę je naładować. Jestem człowiekiem baterią

Tony: Och! Też taki jestem. Wow! Kilka minut znajomości i coś nas łączy

Tośka: Mogłabym pożyczyć ładowarkę no bo ja szybko lokum nie znajdę by swojej użyć

Tony: Nie ma problemu. To chodźmy do mojego laboratorium. Tam znajdziesz to, co potrzebujesz

Uśmiechnął się i chwycił ją za rękę.
I tak jakoś szli, choć widział, że nie było z nią za dobrze. Potrzebowała szybko naładować swój mechanizm.
Po kilku minutach znaleźli się na miejscu. Podał jej ładowarkę.

Tośka: Dziękuje

Tony: A proszę tobie się bardziej przyda. No co? moja piękna nie może umrzeć

Głupio się uśmiecha do Tośki

Tośka: Aww Toneczku

Tony: Kocham cię, tośka chciałabym, żebyśmy byli razem

Mówi szczerze i romantycznie

*Tośka*

Tośka:Oj Tony ja ciebie też

Uśmiecha się
Tony całuje w policzek
Tośka rumieni się
Wchodzi pepper rozgadana, jak zawsze

Pepper: Tony, widziałeś co mówili o nas w mediach? to jakieś oszczerstwa? że my dzieciaki? no błagam was. ile razy ratowaliśmy wasze tyłki. och. zero szacunku. tony, czy ty nie w ogóle słuchasz? Tony? Kto to?

Patrzy na Tośka

Tośka: Hej jestem Tośka a ty zdecydowanie za dużo gadasz

Wstaje i podaje rękę

Pepper: Och! że ja? przepraszam bardzo, ale to nieładnie oceniać ludzi, których się nie zna

Ma focha

Tony: Pepper, ty zawsze masz problem

Wtrąca się geniusz
Tośka myśli co zrobić i postanawia wyjść i zostawić Tonego z gadułą

Tony: Tośka, zaczekaj

Chwyta ją za rękę, Pepper chce cisnąć śrubokrętem, ale wbija do środka Rhodey

Rhodey: A co tu się dzieje? Tony, czemu Pepper się parzy

Pepper: Ja parzę?! ja parzę?!

Wkurzyła się papryczka i śrubokręt poleciał w Rhodey'go, oberwał w głowę

Tośka: No tak ja tu chce cię poznać a ty wrzeszczysz ze cie oceniam

Rhodey jest zmieszany widząc drugą dziewczynę, nie byle jaką , bo polkę 

Rhodey: O! witaj. a my się nie znamy, Rhodey jestem no wiesz ten najmądrzejszy z tej całej ekipy

Śmieje się, podaje dłoń, całując ją

Tośka: Em hej jestem Tośka nowa dziewczyna Tonego. Co za gentleman z ciebie

Rhodey się wstydzi i idzie do książki
Tony się uśmiecha

Tony: Chyba go zawstydziłaś hehe rzadko się tak dzieje

Tośka: Uhu mam te moc

Pepper drze japę, a raczej usiłuje śpiewać
Tony uśmiecha się i drapie po głowie

Pepper: MAM TĘ MOC! MAM TĘ MOC! KURWA! po co ja to śpiewam skoro nawet tego nie lubię, a jej nie znam i chyba też nie lubię

Tośka: Ej no weź. Bądźmy bff

Pepper: Eee hola hola panienko, jakim cudem tu weszłaś, nie każdy ma prawo tu wstępu, w sumie niewiele osób wie o tym miejscu ee Tony, to twoja sprawka?

Tony się odwraca i udaje zamyślonego

Tośka: Ej ruda zluzuj majty bo pękną

Pepper się wkurwia na maxa, atakuje cię i bije cię po twarzyczce
Tony i Rhodey próbują was rozdzielić
Rhodey chwyta za Pepper i dostaje w pysk aż pada
Tony trzyma cie z daleka od diablicy, lecz tez obrywa

Tośka: Tony puść mnie ja jej zaraz pokaże kto tu rządzi

Tony nie zgadza się

Tony: Tośka, nie bój się ochronię cię

Tośka: Znalazł się bohater od siedmiu boleści

Tony zwraca się do rudej

Tony: Pep, ochłoń, nie jesteś sobą. znowu Whitney cię wkurzyła? Co się stało?

Pepper się dziwi ale nadal kipi nienawiścią i kipi tez mleko na piecu

Pepper: Tak nagle się interesujesz, co? Ech nic się nie stało, ale nie podoba mi się ze jakaś babulka tu siedzi my jej nie znamy skąd ona jest i w ogóle kim jest? Na pewno nie jest jaszczurka? To na serio człowiek?

Rhodey odstawia mleko i wlewa do butelki
Tony jest zmieszany

Tony: Rhodey, po co ci to?

Rhodey się śmieje

Rhodey: No dla Pepper, bo widać ze jakaś niedożywiona naturalny pokarm najlepiej jej zrobi sory sztuczny, ale zawsze jakiś

Tośka: Hahahhaha uwaga bo jeszcze te mleko będziesz miał na głowie

Pepper przyznaje ci racje

Pepper: I wreszcie mówisz po ludzku jestem pepper wybacz za tamto ale nie ufam obcym tak już mam

"Zluzowała majty"

Tośka: No spoko rozumiem bo w sumie jestem tu znikąd

Włącza się ciekawość Rudej

Pepper: Serio? a skąd? chyba nie z innej planety?

Tośka: Jestem z Polski i zgubiłam się na lotnisku...i nie mogłam znaleźć miejsca, w którym odbiera się bagaż no i wpadłam na Tonego, a raczej on na mnie

Tony się śmieje

Tony: No taka śmieszna sytuacja ja akurat wracałem z chin i wpadliśmy na siebie

Zwraca się to Tośki

Tony: Wybacz ze tak na ciebie wleciałem niezdara była ze mnie

Tośka: To ja się nie rozglądnęłam jak idę

Pepper turla się ze śmiechu

Pepper: Hahahahh gdzie ty miałaś oczy? Ale ja cie rozumiem jak patrzysz na takiego Tonyego z niebieskimi oczami to świat jest inny na serio dziwny i jeszcze te światełko z klateczki migocze to już w ogóle

Tony milczy, bo nie wie co powiedzieć, a Rhodey podaje butelkę mleka

Rhodey: Na zdrowie

Pepper rzuca butelką

Pepper: Podziękuję

Tośka: Ej chciałam się napić

Ruda podchodzi i daje tobie butelkę, dmucha do dzióbka, zdmuchując kurz

Pepper: Proszę ale uważaj żebyś nie wypiła z włoskami bo tony tu ostatnio nie zaglądał

Tony się wtrąca

Tony: Ej miesiąc bylem w chinach wiec wiesz

Tośka: Co robiłeś w Chinach i te miejsce to wg co

Tony się zastanawia ale podaje odpowiedz

Tony: No wiesz, szukałem ojca bo podobno został porwany nie znalazłem go

Smuteczek

Tośka: Przykro mi

Poklepuje w ramie

Tony: Nie przejmuj się, nie jest tak źle, bo nie poddam się tak łatwo, odnajdę go

Tośka: Jak mi się uda postaram się ci pomoc. A teraz muszę znaleźć coś co mogę wynająć

Tony się dziwi, bo nie wie o co ci chodzi

Tony: Co masz na myśli?

Tośka: No na śmietniku chyba mieszkać nie będę

Cała trójka się śmieje


Tony: Tośka, zawsze możesz spać u pepper, na pewno znajdzie dla ciebie miejsce, bo raczej roberta zabroni

Rhodey się wtrąca

Rhodey: Ma rację, bo zacznie wypytywać i lepiej jak ją spotkasz, nic nie mów o tym miejscu

Tośka: Emmm ok

Pepper robi minę zbitego psa

Pepper: Co ja wam zrobiłam?!

Tony ją uspokaja, klepie po ramieniu

Tony: Ona potrzebuje naszej pomocy, wiec zgódź się, co ci szkodzi?

Tośka: Jeden dzień. Noc. No do jutra

Pepper kiwa głową

Pepper: Zgoda, niech będzie

Tony się cieszy

Tony: No to ustalone

Dzwoni telefon Pepper, odbiera

Pepper: Tak, tatku? No zaraz będę w domku. Spokojnie. Nie biję się z nikim. Tak, tak. Gaz jest w torebce zabezpieczony, co? Nie! Nie pobiłam Rhodey'go, ale chciałam. aha? No dobrze. A tak może spać u mnie koleżanka ? Serio zgadzasz się? Jejciu kocham cię

Rozłącza się

Pepper: Idziemy Tośka

Tony się wtrąca

Tony: Najpierw niech się naładuje

Tośka: Aaa no fakt a chciałam iść

Geniusz cie pociesza

Tony: Nie będziesz sama, będę tu

Pepper przywala mu z liścia

Pepper: Podrywacz

I wychodzi ze zbrojowni, a za nią Rhodey

Tony: Zostaliśmy sami

Tośka: No podrywaczu. Która w kolejce jestem?

Tośka pyta z udawaną złością
On śmieje się

Tony: Pierwsza i ostatnia

Zbliża się do niej, chce ją pocałować
Zatrzymuje go

Tośka: O nie tak łatwo nie będzie

Tony uśmiecha się

Tony: No dobrze, jak chcesz

Idzie do komputera, przeszukuje dane

Tośka: A gdzie tamta Pepper. Ja nie wiem gdzie ona mieszka i czy się na mnie nie obraziła

Tony nadal patrzy w ekran, ale odpowiada

Tony: Aa Pepper? no blisko akademii, zaprowadzę cię

Tośka: Ale jak już mnie nie chce...To dziwnie brzmi

Tony uśmiecha się głupawo

Tony: Hehe pewnie trochę dziwnie, ale nie martw się będziesz u niej nocować

Coś cyka i zapatruje się w wyniki poszukiwań

Tośka: Tony

Tony nadal nie reaguje

Tośka: Zaraz dostaniesz poprawkę po Pepper

Nagle odzywa się przypomnienie, lekko go zgina, ale się nie odwraca

Tośka: Co ci jest?

Tony: To nic takiego przeżyje, nie bój się o mnie, doładuj się do końca i idziemy

Tośka: Nie! Ładujesz się teraz już

Tony: Mam czas!

Krzyczy i ma dość rozmowy na ten temat

Tośka: Nie denerwuj mnie

Tony: Tosiu, kochana zrozum, że poradzę sobie, ach! Nic mi nie będzie

Ukrywa ból, ale coś mu to nie wychodzi

Tony: Za piętnaście minut idziemy

Popycha go na siedzenie, odłącza od siebie ładowarkę i podłącza Tonego i siedzi na nim

Tośka: Teraz nigdzie się nie ruszysz

Jest wkurzony

Tony: Co ty wyprawiasz? Twoje życie jest cenniejsze od mojego. Na pewno masz rodzinę, przyjaciół
kogoś, na kim ci zależy

Tośka: Nie mam nikogo. Moi rodzice zginęli w pożarze, a przyjaciele? Nigdy ich nie miałam

Tony smuci się

Tony: Przykro mi, nie miałem o tym pojęcia

Odłącza się od ładowarki, podłącza ją do piku piku Tośki
I odchodzi
Ucieka, znika

Tośka: Nikt nie pytał ej wracaj tu

Tośka nie wie co ma zrobić i siedzi postanawiając zaczekać aż ktoś przyjdzie
Po 10 min przychodzi Rhodey

Rhodey: Tony, kolacja jest gotowa... ee gdzie go wcięło? Widziałaś go może?

[JESTEM ZA TYM BY W TYŁEK MU GPS WCZEPIĆ!!]

Tośka: Gdzieś pobiegł

Rhodey się dziwi

Rhodey: Pokłóciliście się?

Tośka: Można to tak nazwać

Rhodey zaczyna się martwić

Rhodey: Mama mnie zabije on musi się znaleźć bo będę miał przerąbane

Tośka: To chodźmy go poszukać, ale ja za bardzo nie znam okolic

Rhodey: Nie wiem , gdzie mógł pójść, a ty miałaś iść do Pepper.

Tośka: Miał mnie zaprowadzić

Rhodey widzi ze nadal ładuje ci się piku piku

Rhodey: Za ile skończy ci się ładowanie?

Tośka: Już w sumie mogę odłączyć

Tośka sprawdza dla pewności na bransoletce, zgadza się

Rhodey: Ok nawet nie będę pytać jak się znalazłaś w takim stanie co Tony tez wypadek, co?

Tośka: Nie miałam wypadku, ale chociaż. Nie wiem jak nazwać postrzelenie

Rhodey: Oj to kiepsko, ale trzymasz się lepiej od niego. Jesteś silniejsza co widać na pierwszy rzut oka

Rhodey chwali dziewczynę

Rhodey: No dobra, widziałaś w którym kierunku szedł? ee to głupie pytanie ale nie wspomniał o czymś?

Tośka: Że nie wiedział co przeżyłam no i wybiegł

Rhodey nie wie co robić

Rhodey: Nie wiem gdzie może być, ale jedno miejsce mi się nasuwa na myśl

Tośka: Jakie?

Rhodey: Firma jego ojca jeśli jego tam nie będzie, to nie wiem

Tośka: Co?! Firma

Rhodey czuje ze Tośka jest zagubiona i zaczyna tłumaczyć

Rhodey: No tak jego ojciec założył firmę i ma ja przejąć, gdy skończy osiemnaście lat chyba ze znajdzie ojca... przynajmniej wyszedł naładowany jednego problemu mniej

Tośka: No właśnie od tego się zaczęło ze kazałam mu się naładować

Rhodey się chwyta za głowę

Rhodey: No brawo, robi najgorsze co może być, nie słucha się nikogo, czyli musi być bliżej. Poszukajmy blisko zbrojowni nie mógł pójść daleko

Rhodey wychodzi z bazy
Tośka idzie za czarnoskórym
Szukają Tonego na terenie fabryki, nie ma nic


Rhodey: Gdzie ten idiota jest

Tośka: Zadzwonił do niego może telefon wziął lub no

Rhodey: A przypomnienie o ładowaniu było?

Pyta już kompletnie zatroskany

Tośka: No zgiął się no. To wszystko moja wina

Rhodey: Ej nie obwiniaj się, będzie dobrze

Idą dalej, coś widać

Tośka: Tam coś jest!

Rhodey: Chodźmy to sprawdzić

Na miejscu znajdują...

Tośka: O mój Panie to Tony pomóżmy mu

Rhodey: Niedobrze. Tony, słyszysz mnie?

Nie reaguje, Rhodey go chwyta na ręce

Rhodey: Pospieszmy się mamy mało czasu

Tośka: Rhodey co robić? KARETKA?! Pomóż mi go zaciągnąć tam gdzie byliśmy

Rhodey: Wystarczy pójść do fabryki i naładować implant. Chyba

Tośka: ja za nogi ty za ręce czy na odwrót?

Rhodey: weź go jak pannę młodą

Toska: czy ty mnie masz za Podziana.?

Rhodey: Nie, ale jest lekki, jak piórko. Zaufaj mi. Tyle razy go z gleby zbierałem, więc wiem ile waży

Tośka: Ja nawet mam problem z otwarciem butelki czasami...ale no spróbuje

Podejście pierwsze nie wie jak się do tego zabrać Rhodey ją instruuje

Rhodey: Dobra, najpierw sprawdźmy, czy żyje, bo nie wiem, jak długo tu leży. Sprawdź na bransoletce ee takie liczby. Tośka, słyszysz mnie? Mamy coraz mniej czasu i musimy coś zrobić

Sam sprawdza pomiary, nie jest zadowolony

Rhodey: Okej. Bateria na poziomie 15% Niedobrze

Tośka: Rhodey ja nie wiem co robić ze mną nigdy tak nie było

Rhodey wali facepalma

Rhodey: Nie wierze, ale komuś chociaż uratujesz życie, jak się nauczysz. Ech!

Sprawdza puls i oddech

Rhodey: Jeszcze żyje

Tośka: Ej czy ty właśnie zrobiłeś się dla mnie wredniejszy

Rhodey: Zamiast tak ględzisz, może zrobimy coś? Bierz za nogi, a ja za ręce

Rhodey chwyta za ręce Tośka chwyta za nogi

Rhodey: To chodźmy

I idą

Tośka: Rhodey nie mam już siły

Rhodey: Jeszcze kawałek. Wytrzymaj

Tośka : Ok

Znajdują się w zbrojowni, kładą geniusza na "stole" i podłącza do ładowania

Rhodey: Teraz tylko czekać

Tośka: Tsa on lekki

Nagle Tony wstaje, jak po kopnięciu prądem i niechcący pada na Tośkę

Rhodey: Tony?

Tośka zaczyna krzyczeć

Tośka: Weź go ze mnie, narządy mi zgniata!

Macha rękami i nogami jak płaczące dziecko

Tony: Wybacz

Pomaga ci wstać

Tony: Nie wiem, jak to się stało

Patrzy na Rhodeygo

Tony: Ile razy ma ci powtarzać, że mylisz ładowarkę z paralizatorem?

Rhodey: Ale podziałało

Tony: Próbowałeś mnie zabić! Trzeci raz w tym tygodniu!

Tośka: Trzeci raz?!

Rhodey: Sorki, chłopie. No nadal mi się myli, a ty tak nagle mi padasz i szybko reaguję

Tosia przytula Tonego

Tośka: Nie rób tak więcej. Martwiłam się

Tony: Wybacz. Nie chciałem cię martwić. Byłem idiotą

Rhodey: Nadal nim jesteś

Tony: Nie pomagasz

Patrzy na niego gniewnie

Tośka: Oj jak ty słodko z takim wzrokiem wyglądasz

Tony: Hehe! Ma się ten urok osobisty

Głupawo się uśmiecha, a Rhodey już mierzy z paralizatora

Tony: Nie! Nie po raz kolejny! Tośka, pomóż!

Tośka: Zostaw mojego Tonusia ty bambusie

Odwraca się niańka

 Rhodey: Bambus?! Oj! Ty rasisto!

Mierzy z paralizatora w ciebie, ale Tony staje miedzy wami

Tony: Starczy! Ech! Naładuję się sam

Bierze prawdziwą ładowarkę i siada na kanapie, czekając na zakończenie ładowania

Tośka: Teraz jak będziesz próbował uciec to usiądę na tobie

Mruży oczy i wskazuje na niego palcem

Tony: Heh! Już w porządku, moja ty złośnico

Przytula cię i szepcze do ucha

Tony: Pamiętaj, że nie musisz wracać do domu. Możesz mieszkać u Pepper

Tośka: Nie będę u niej mieszkać

Tony: No dobrze, ale ojciec Pepper nie ma nic przeciwko. Dziś idź spać do niej

Tośka: Chce się usamodzielnić. A gdzie ona mieszka?

Odwraca się i głupio uśmiecha

Tony: Blisko Akademii Jutra. Zaprowadzę cię

Uśmiecha się do Tośki

Rhodey: Ty taki hop, ale już późno Pamiętaj, że czeka nas rozmowa z mamą

Tony blednie

Tony: O masz ci los! Dzisiaj?! Jezu! Akurat dzisiaj?!

Rhodey: Masz okres, że tak panikujesz, czy co?

Tośka: Na to wygląda. Postaram się trafić

Teraz Rhodey szczerzy się głupio

Rhodey: Ok. Nie panikuj. Pokaż naszej pannie, gdzie mieszka kociara

Tony: Mam to powiedzieć Pepper?

Rhodey się broni

Rhodey: Nic nie słyszeliście Ciii.... To zostaje między nami

Tośka: Hahahha masz jak w banku

Rhodey: Dziękuję Ach! Dziękuję, piękna niewiasto

Całuje twe rączki

Tony: Ekhm! Ja tu nadal jestem

Tośka: Tony no to idziemy?

Tony: Tak, tak... Rhodey, zajmiesz się resztą?

Rhodey: Co z ładowaniem?

Tony: 40%. Wystarczy, a jak nie to Tośka zrobi usta usta

Tośka: Jeszcze czego. Do łóżka obok położę

Tony: Czy to propozycja?

Rhodey: Uuu! Ktoś tu chyba się zakochał

Tony: Tośka, idziemy?

Tośka: Ja?!

Paczy na Rhodesa

Rhodey: Co? Wy oboje postradaliście zmysły. Ach! Idźcie, gołąbki. Ja ogarnę wszystko

Tośka: Ja ci zaraz dam gołąbki

Zakasa (?) rękawy

Tony: Tylko się nie bijcie. Rhodey ma być nietknięty, bo będzie jazda. A uwierz mi, że wolę tego uniknąć. Tośka, chodźmy

Tośka: No ok ale następnym razem miła nie będę

Tony nic nie mówi, chwyta cię za rękę i wychodzicie. Po kilku minutach wskazuje na dom

Tony: I jesteśmy na miejscu. Powodzenia z rudą