Muzyka

czwartek, 3 grudnia 2015

50 twarzy Pepper Potts - one shot

Drodzy czytelnicy z okazji 2000 wyświetleń na blogu mam dla was one shota o 50 twarzsch Pepper inspirowany 50 twarzami Greya :) I innymi rzeczami i mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie ponoszę odpowiedzialność z powodu złego zrozumienia treści. Można się zastanowić czy zamiast cudnego prezentu pod choinkę nie poprosić o wizytę u psychologa/ psychiatry. No to miłego czytania :D :D

Tony

Był piątek około godziny trzynastej razem z Rhodym siedziałem w zbrojowni. Postanowiłem zająć się ulepszaniem Mark II by być gotowy na wszystko. Na ramionach zamontowałem wyrzutnie mini rakiet, oczywiście nie obeszło się bez ulepszenia mocy repursorów i dołożenia do tego ataku sonicznego oraz wzmocniłem pancerz, by był twardszy. Jeżeli dobrze myślę to powinien przetrwać starcie z naprawdę dużym autem i wyglądać jak nowy. Praca nad zbroją bardzo mnie pochłonęła, Rhody coś do mnie gadał, ale ja nie słyszałem, więc postanowił grać w grę, ostatnie ulepszenia i mogę zacząć wgrywać program. Skończyłem ulepszać zbroję, gdy w zbrojowni rozległ się alarm. Sprawdziłem co się dzieje, okazało się, że komputer wykrył moc makluan i to dosyć daleko z tond, same dolecenie zajmie mi kilka godzin więc najwcześniej wrócę w sobotę wieczorem. Założyłem zbroję do której wcześniej przesłałem informację.

Rhody: To na pewno dobry pomysł ? Nawet jej nie przetestowałeś, a co ja mam powiedzieć mamie

Tony: To teraz ją przetestuję, a ty na pewno coś wymyślisz oraz nic nie mów Pepper

Rhody: Okej, ale jak będzie wkurzona to ci się oberwie

Tony: Chyba to zniosę. No to do zobaczenia.

Rhody: Do zobaczenia i uważaj na siebie

Tony: Jak zawszę

Wyleciałem ze zbrojowni, czeka mnie długa podróż do Ekwadoru. Nie chciałem nic mówić Pepper, bo nie chciałem jej martwić, już samo to, że jest moją dziewczynom jest dla niej zmartwieniem. Mimo to, że nie raz da mi popalić to i tak ją kocham, ponieważ wiem, że to robi z miłości do mnie, ale zawsze udaje mi się ją udobruchać. Leciałem już drugą godzinę, a czekała mnie jeszcze drugie tyle, całą moc dawałem do silników by znaleźć się tam przed Mandarynem, na szczęści drogę umilała mi rozmowa z Rhodym, na początku było bez matkowania, ale niańka w pewnym monecie musiała się włączyć.

Tony: Jak masz mi tak matkować to ja się rozłączam.


Rhody: Ja się tylko martwię

Tony : Nie masz o co się martwić, zdobędę pierścień i wracam 

Rhody: A jeśli Mandaryn cię zaatakuję ?

Tony: To jestem na to przygotowany. Ok za jakieś pół godziny powinienem być na miejscu

Rhody: Jest trzecia nad ranem i ty masz zamiar go znaleźć, ja jestem padnięty

Tony: Wiesz Einstein spał tylko trzy godziny rocznie

Rhody: Ale ty nim nie jesteś

Tony: Wiem jestem od niego sto razy mądrzejszy

Rhody: Ta i skromniejszy

Tony: A jak !

Gadałem jeszcze z Rhodym piętnaście minut, gdy biedak zasnął w fotelu. Doleciałem do Ekwadoru, i postanowiłem rozejrzeć się na jego "pustkowiach", bo najczęściej w takich miejscach znajdują się świątynie. Była już czwarta, mój przyjaciel spał w najlepsze, a ja rozglądałem się za makluańską świątynią. Chyba ją dostrzegłem, dziwne, że mojego kumpla Gena jeszcze nie ma, czyżby jego systemy znajdywania pierścieni zawiodły. No cóż lepiej dla mnie. Podleciałem do miejsca, w którym znajdywała się świątynia. Bingo ! Wszedłem do środka świątyni, w którym znajdował się pierścień kontroli umysłu. Aktywowałem test, który szybko przeszedłem, dziwne, że Mandaryn się jeszcze nie zjawił. Włożyłem pierścień do komór transportowych i wyleciałem z świątyni. Muszę się spieszyć, bo będę mieć przepierdolone u Pep. Byłem nad samym środkiem Ekwadoru, gdy dostrzegłem nie bezpieczeństwo, a byli to moi starzy znajomi Unicorn i Killershraik, terroryzowali miasto, musiałem coś z tym zrobić. Podleciałem do nich i jeden z drugim oberwał z repursora po czym oddałem ich w ręce policji. Po kilku godzinach byłem prawie w Nowym Jorku, gdy zadzwoniła do mnie Pepper.

Tony: Hej kochanie, co tam u ciebie ?

Pepper: Ja ci zaraz dam kochanie !

Tony: Co to za złości ?

Pepper: Ty się jeszcze pytasz, nie wiem dlaczego nazywają cię geniuszem

Tony: Bo nim jestem

Pepper: Bo fartem odgadłeś ile to jest 2+2

Chyba już wie o mojej potajemnej misji, oj będę mieć przerąbane. Pewnie dopadła Rhodyego i jej wszystko wyśpiewał.

Rhody

Czekałem na Tonego przez ten cały czas w zbrojowni. Zacząłem się nudzić i grać w grę, gdy usłyszałem jak komora się otwiera, a z niej wychodzi Tony. Zaczęliśmy gadać o przebiegu całej akcji i dziwić się, bo coś za łatwo poszło. Po czym zaczęliśmy żartować z różnych rzeczy. Usłyszeliśmy jak ktoś wpisuje kod, a po chwili do zbrojowni weszła wkurwiona Pepper i zaczęła wrzeszczeć.

Pepper: Jak mogliście mi nie powiedzieć, że lecisz na jakąś durną misję !!

Tony: Zdobywałem pierścień. A ty skąd wiesz ?

Pepper: Pokazywali cię w wiadomościach idioto !

Rhody: Przypał !

Pepper: Zamknij ryj Rhods bo jak ci przypierwiastkuję to zbiór zębów wyjdzie ci po za nawias

Tony: Spokojnie, wynagrodzę ci to

Rhody:  Słodka i miła, a pięścią by zabiła

Pepper: Ugh!! Chyba coś mówiłam

Rhody: Dobra stary wy sobie wyjaśnięcie a ja pójdę pouczyć się z historii







   
Tony: Rhody nie zostawiaj mnie z tą diablicą

W ostatniej chwili wybiegłem ze zbrojowni unikając lecących we mnie narzędzi. Ta dziewczyna to zło wcielone, współczuje Tonemu, jak on może ją kochać ?!

Pepper

Rhody wybiegł ze zbrojowni, a ja zostałam sam na sam z naszym geniuszem. Kocham go, ale w pewnych momentach mam ochotę go zabić. Mógłby mi chociaż powiedzieć, że leci, a nie wszystko w tajemnicy trzymać.

Pepper: No Toneczku teraz dopiero pokażę ci diablicę

Tony: Bardzo jesteś zła ? Ale wiesz, że cię kocham ?

Pepper: I to nie wiesz jak bardzo

Tony: Będzie bolało ?

Pepper: Zależy od obrażeń, które odniosłeś

Tony: Nie odniosłem

Pepper: To dobrze

Nie wiem co on ma takiego w sobie, ale  wystarczy, że coś powie, dotknie, uśmiechnie czy tylko go zobaczę czy wykona jakiś inny gest, cała złość na niego znika. No jak to mówią miłość wszystko wybacza. Teraz miałam ochotę poczuć smak jego ust. Nie namyślając się długo rzuciłam się na niego. Nogi miałam teraz owinięte wokół jego tułowia, a on mnie trzymał, zaczęłam go całować, odwzajemnił gest i pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Odwrócił się w stronę sofy, nadal mnie całując. Siadł, a ja teraz siedziałam na jego kolanach, przodem do niego. Pocałunek trwał na dal, jego ręce zaczęły błądzić po moich placach, a on teraz całował mnie po szyi. Poddawałam się jego pieszczotą. Położył mnie na sofie i nadal pieścił, gdy w zbrojowni z powrotem zjawił się Rhody.

Rhody: Ups.. To ja wyjdę

Tony: Rhody !! Co ty tu robisz ?!

Rhody: Chciałem sprawdzić czy wszystko dobrze, ale widzę, że tak

Pepper: Było dobrze do puki nie wszedłeś. To ja już pójdę 

Tony: Nie Pepper zostań !

Tony

Próbowałem ją zatrzymać, ale nic nie powstrzymywało rudzielca, wyszła. A Rhody przewracał się ze śmiechu. Było nam tak dobrze, a pan niania wszystko zepsuł.

Tony: Dzięki stary, bardzo !

Rhody: Powstrzymałem cię przed błędem. Myślę, że nie chcesz jeszcze babrać się w pieluchach

Tony: A może chce !

Rhody: Będziesz miał jeszcze nie jedną okazję by sobie poigrać z rudą. 

Po pół godzinie postanowiłem polecieć do Pepper by z nią porozmawiać. Chyba właśnie wyszła z pod prysznica, bo była w samej bieliźnie. Zapukałem w okno, przestraszyła się odwracając w stronę okna. Widząc mnie owinęła się w ręcznik i podeszła otworzyć

Tony: Dzień dobry kochanie

Pepper: Tony ! Co ty tu robisz ?!

Tony: Przyszedłem do swojej dziewczyny

Pepper: Nie możesz używać drzwi jak normalni ludzie

Tony: Owszem mógłbym, ale po pierwsze dziwne by było jakby Iron Man pukał do drzwi jakiegoś domu. A po drugie gdybym tak nie zrobił nie zobaczyłbym twoich ślicznych majteczek


  
Pepper: Świnia ! A to nie dziwne, że Iron Man przylatuje pod okno i włazi przez nie
A teraz wyjdź, bo chce się przebrać
Tony: Muszę ?!

Pepper: No, raczej

Tony: A nie mogę się odwrócić tyłem ?

Pepper: Jak nie będziesz się odwracać

Tony: Słowo

Siadłem do niej tyłem na łóżku. Nawet nie wie jaką miałem ochotę się odwrócić, ale dałem jej słowo. Po chwili poczułem jej ręce oplatające mnie od tyłu. Przytuliłam mnie i szepnęła mi do ucha, że mnie kocha po czym cmoknęła mnie w policzek. Odwróciłem się do niej i pociągnąłem do siebie, że usiadła mi na kolanach. Chciałem ją pocałować, ale powstrzymała mnie.

Pepper: Chyba powinieneś już iść 

Tony: A nie mogę jeszcze zostać ?

Pepper: A jak mój tata wróci ?

Tony: To schowam się do szafy

Pepper: Hahha Wariat i za to cię kocham, ale leć już, bo Roberta nie da ci spokoju

Tony: No dobrze, dobrze to ja już idę. Kocham cię

Pepper: Do zobaczenia geniuszu. Słodkich snów.

Tony: Proszę. Słodkie sny mam tylko wtedy, kiedy jesteś obok

Pepper: Ale ty będziesz się tłumaczył mojemu ojcu

Pepper

Znów mu uległam, muszę przestać mu na to pozwalać. No skoro tu jest to się z nim pobawię jak z sześciolatkiem, czyli w berka. Kocham te grę. Powoli do niego podeszłam, gdy byłam blisko, najpierw uśpiłam jego czujność. Po czym go klepłam i zaczęłam uciekać, a on mnie gonić.

Pepper: Berek !

Tony: Osz ty ! Zaraz cię dorwę

Pepper: Ele ele dudki Tony jest wolniutki !

Tony: Ja ci pokażę wolniutkiego !

Po chwili nie gonił mnie Tony, ale zbroja, co za oszust. Po chwili leciałam w zbroi z powrotem do swojego pokoju. Zbroja otworzyła się choć ja włączyłam opcję ochronną. Głupie ekstremis, nie było o nim mowy.

Tony: Berek słoneczko !

Pepper: To nie fair użyłeś ekstremis

Tony: Nic nie mówiłaś, że nie mogę go używać

Zaczął mnie gilgotać, a ja mam straszne gilgotki. Po chwili leżałam na dywaniku wijąc się ze śmiechu i próbując odepchnąć Tonego, by przestał mnie gilgotać. Udało mi się, przewróciłam się na brzuch by się uspokoić i złapać spokojny oddech. Gdy usłyszałam jak mój tata wchodzi do domu. Wepchnęłam Tonego do szafy mówiąc by był cicho. Tony siedział w szafie, a ja złożyłam jego zbroję w plecak i wybiegłam przywitać się z tatą.

Pepper: Hej tatku ! Co tam ?

Virgil: Hej skarbie. Co to za śmiechy i hałasy w twoim pokoju ? Ktoś u ciebie jest ?

Pepper: Hałasy, śmiechy ? Nikogo nie ma tylko film oglądam i spadła mi książka z biurka

Virgil: Film powiadasz

Pepper: Tak film. Ej gdzie ty idziesz ?

Virgil: Idę sprawdzić czy nikogo nie przetrzymujesz w szafie

Pepper: Co to za pomysł by przetrzymywała kogoś w szafie ? pff

Virgil: Bo słyszałem jak ją zamykasz

Kurde Tony jest w szafie i tata zaraz go odkryje, jestem już w grobie. Weszłam za tatą do mojego pokoju. Tata trzymał już za uchwyty do szafek by ją otworzyć, a mi serce podchodziło do gardła. Nikogo tam nie było ani jego ani plecaka czyżby odleciał, ale okno jest zamknięte. Gdzie on się podział, no nic dobrze, że zdążył uciec. Z zamyśleń wyrwał mnie mój ojciec.

Virgil: No nikogo nie ma, zwracam honor. Zjesz coś ?

Pepper: Nie przed chwilą jadłam

Tak po raz kolejny skłamałam. Jestem złom córką. Tata jeszcze rozglądnął się po pokoju jak by czegoś szukał i wyszedł. Z ulgą opadłam na łóżko, myślałam, że Tonego już tu nie ma lecz przeżyłam szok gdy wypełznął z pod mojego łóżka.

Tony: Myślałem, że już nigdy nie wyjdę z pod tego łóżka  

Pepper: Tony, przez ciebie kiedyś zawału dostanę

Tony: Spokojna głowa ocalę cię. Chyba, że wolałaś by odkrył mnie w szafie

Pepper: W sumie masz rację, nie chciałabym wynosić trupa

Tony: Co ?!

Pepper: Haha żartuje. A skąd wiedziałeś, że będzie chciał zajrzeć do szafy

Tony: Usłyszałem jak mówi, że idzie zajrzeć

Pepper: A jak ty to tak szybko zrobiłeś ?

Tony: Mówiłem, że pokaże ci wolniutkiego

Znów ten głupkowaty uśmieszek, jak ja nie raz miałam ochotę go mu zedrzeć z tej jego słodkiej buźki. Co Pepper on ma ryj nie buźkę... Ta nie zwykle przystojną buźkę... jejku Pep co on z tobą robi, gdzie ta wredna, obrażająca wszystkich Pepper Potts. Czyż by odeszła zakochując się w Tonym. Leżeliśmy oboje byliśmy zamyśleni, ja gdy skończyłam moje myśli gdzie podziała się stara Pepper spojrzałam na myśliciela leżącego obok mnie.

Pepper: O czym tak rozmyślasz ?

Tony: O tej całej akcji w Ekwadorze, czy nie poszło za łatwo

Pepper: Może i poszło, ale w krótce wróci i musimy być gotowi



   
Tony: Tak musimy, chcę żebyś była bezpieczna

Pepper: Gdy jesteś obok zawsze czuje się bezpieczniej

Tony: Ale nie zawsze jesteś. A to wszystko przez to, że większość złoczyńców wie kim jestem.

Pepper: Nie martw się na zapas. Chodźmy lepiej już spać

Tony: Ale ja nie mogę. Zawsze gdy wieczorem do ciebie dzwonie i mówię dobranoc, ty idziesz spać, a ja wymykam się do zbrojowni, bo nie mogę zasnąć, gdy tylko zamykam oczy koszmary z przeszłości powracają, wypadek, ataki Mandarna, jak cię porywają



Pepper: Spokojnie jestem przy tobie.

Tony: Wiem kochanie, zawsze jesteś

Pepper: I zawsze będę. To teraz spróbuj zasnąć

Tony: Dobrze, ale jak coś się wydarzy ?

Pepper: Nic się nie wydarzy

Uspokoiłam Tonego i wkrótce zasnął, a ja tuż po nim, spokojnie przespaliśmy całą noc. Nic się nie wydarzyło. Obudził mnie odgłos zamykanych drzwi. Pewnie tato wychodzi, spojrzałam na zegarek śpiącego Tonego. Za chwile miała być szósta. Po cichu wyszłam z pokoju kierując się ku toalecie, cza było się ogarną. Przemyłam twarz, po czym nałożyłam krem nawilżający i pomalowałam rzęsy. Zabrałam się za rozczesywanie włosów po jakiś piętnastu minutach wyszłam z łazienki, miałam zamiar iść do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Weszłam do kuchni i kolejny szok Tony smaży naleśniki, no normalnie ideał. Nie dość, że przystojny i mądry to do tego umie gotować.

Tony: Dzień dobry kochanie

Pepper: Hej misiu, nie wiedziałam, że umiesz gotować

Tony: Jakoś na razie nie miałem okazji się wykazać. Mam nadzieję, że lubisz naleśniki

Pepper: Uwielbiam

Skończył smażyć i położył na stole dwa talerze z naleśnikami. Zaczęliśmy zajadać naleśniki, jego naleśniki były przepyszne. Chciałam umyć naczynia, ale nie pozwolił mi. Odpychaliśmy na wzajem od blatu. Ustaliliśmy, że razem będziemy myć. On myje, a ja spłukuję z piany i do suszarki. Dostałam od niego z piany, nie pozostawałam dłużna, oblałam go wodą. Wyrwał mi szlauf kuchenny i byłam cała mokra, choć broniłam się rękami twarz też była, zaczęłam rzucać w niego pianą, po czym dorwałam się do szlaufu i teraz on był cały mokry. Przytulił mnie i posadził na blacie. On też był mokry. Zaczęliśmy się całować po czym spojrzałam na kuchnie i zaczęłam się śmiać.

Tony: Z czego się śmiejesz

Pepper: Bo czeka nas sprzątanie kuchni

Tony I co w tym śmiesznego ?

Pepper: Bo ja będę siedzieć sobie w tym miejscu, a ty podłogę wycierać 

Tony: I co z tego będę miał ?

Pepper: Będziesz mógł się przebrać i wymyć, choć teraz miałeś kąpiel hahah

Tony: Yhym. A coś więcej ?

Pepper: Hym.. co tylko chcesz ?

Zaczęłam się chichrać i wpadłam do zlewu. Z czego jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać, a Tony razem ze mną. Pomógł mi wyjść ze zlewu i usiadłam na podłodze i zwijałam się ze śmiechu. Tony na początku próbował mnie uspokoić, ale sam nie mógł i zaczął tarzać się obok mnie. Swoimi ubraniami starliśmy prawie połowę podłogi. Tony wytarł resztę, A po chwili kuchnia śliniła. Tony poszedł się umyć, zaniosłam mu rzeczy i czysty ręcznik. On był w łazience, więc ja zamknęłam się w swoim pokoju i przebrałam. Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor, po kilku minutach dołączył do mnie Tony. Oglądaliśmy jakiś film, który zanudził mnie do tego stopnia, że zasnęłam, a jak się obudziłam Tonego już nie było.