Muzyka

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 8 : 2 dniowa przeprowadźka






~~~~Perspektywa Pepper ~~~~



Iron Man podrzucił mnie do domu i odleciał. To dziwne, ale chyba lubię metalową puszkę, która może nawet nie być człowiekiem. Świetnie Pep teraz jeszcze wystarczy, że zakolegujesz się z telewizorem i tosterem, będzie super. Oprócz tego zastanawiałam się kim był ten chłopak, który mnie z tam tond wydostał, Iron Man jest strasznie szybki ciekawe jak tak szybko go odstawił do domu ? Chyba, że ten chłopak jest Iron Manem.... Nie bzdury już plotę, chyba te porwanie już mi wali na głowę, rzeczywiście muszę odpocząć bo za 3 dni, licząc od jutra idę do szkoły. W trakcie moich rozmyśleń nad pytaniem "czy Iron Man jest człowiekiem i kim jest mój wybawca", zadzwonił tata i przekazał mi, żebym spakowała rzeczy na 2 dni, bo będę nocować u ciotki. Nawet się cieszę, bo dawno jej nie widziałam i bardzo ją lubię. Pamiętam jak byłam jeszcze mała i ciocia przyjechała do Orlando na urodziny mamy i upiekłyśmy pełno mufinek i ciastek z czekoladą. Poszłam do pokoju i zaczęłam pakować rzeczy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, tata uprzedzał, że przyjedzie po mnie ciocia, ale że aż tak szybko. No nic zeszłam na dół i przez wizjer ujrzałam ciotkę. Otworzyłam jej drzwi, a ona weszła do środka z uśmiechem



Angela: Cześć skarbie, gotowa ?



Pepper: No nie do końca dopiero zaczęłam się pakować

Angela: Dobra to ja poczekam, a ty idź



Pepper: Zaraz wrócę



Angela: Może ci pomóc ?



Pepper: Nie. Poradzę sobie



Wbiegłam na górę, stanęłam przed szafą i zaczęłam przeglądać. Bosze jakie ja mam beznadziejne ubrania, ale ok poproszę jutro tatę o kasę na nowe. Wzięłam kilka koszulek, sweter, bluzę, piżamę i kilka par spodni. Pędem pognałam do łazienki po kosmetyczkę i wrzuciłam do walizki, dorzuciłam jeszcze ładowarki i laptopa. Zasunęłam zamki i razem z walizką zeszłam na dół. Ciocia uśmiechnęła się do mnie i wsadziła walizkę do bagażnika. Zamknęłam dom i usiadłam na miejscu pasażera obok cioci i ruszyliśmy do jej mieszkania w samym środku miasta. Angela nie ma męża, a to dziwne bo jest naprawdę ładna, ma super ciuchy w ogóle podoba mi się jej styl. Oparłam się o szybę i patrzyłam na mijane domy, budynki, sklepy, gdy naglę odezwała się ciocia



Angela: Nie martw się będzie dobrze. Jutro idziemy kupić ci książki i do centrum handlowego. Czeba jakoś wyglądać w pierwszym dniu szkoły



Pepper: Wiem, ale tato mówi, że wygląd się nie liczy tylko to co mamy w środku



Angela: Z charakterem się zgodzę, ale nie z wyglądem



Pepper: Heh. Nie nawiedzę swojego wyglądu



Angela: No coś ty Pep jesteś śliczna tylko muszę ci to pokazać



Ciocia uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Ja śliczna, chyba ciocia oczu nie ma, nie dość, że chuda jak kościotrup to na dodatek ruda. W starej szkole przezywali mnie od Marchewek po przez Papryczki i deski bo nie mam tak dużego biustu jak inne dziewczyny, ale ci co mnie w chociaż jakimś  stopniu mówili mi Pepper, bardzo przyzwyczaiłam się do tego przezwiska, więc często nie reaguję na imię Virginia. Dojechałyśmy na miejsce, ciocia chciała wziąć ode mnie walizkę, ale ja powiedziałam, że dam radę i weszłyśmy do windy po czym do mieszkania, było schludne i przytulne, ciotka pokazała mi tymczasowy mój pokój po czym poszła robić kolację. Chciałam jej pomóc, a ona powiedziała, żebym się rozpakowała, powiedziała mi też, że w sofie znajdę pościel, a na dnie szafy są poszewki. Pościeliłam sobie posłanie i poszłam do kuchni zobaczyć jak idzie cioci z kolacją, akurat kończyła układać kanapki na talerzu.  Podeszłam do blatu zalałam kubki z herbatą po czym skierowałyśmy się na kanapę do  salonu. Włączyłyśmy telewizor i zajadałyśmy kanapki. Po skończonej kolacji pomogłam pozmywać naczynia. Wróciłam do swojego tymczasowego pokoju, dorwałam się do laptopa i wyskoczyło, że Laura jest dostępna, ale czy to dobry pomysł by teraz do niej pisać, może jest zajęta i nie ma czasu. Od kiedy pamiętam Laura wszystko przekładała na wieczór i czasami nie mogła się wyrobić. Jutro na niej napisze jak tylko wkrótce z miasta.



~~~~Perspektywa Tonego ~~~~



Wyszedłem że zbrojowni blokując wszystko. W głębi duszy miałem nadzieję, że Roberta już śpi, albo nie będzie się pytać dlaczego uciekłem, ale chyba zgłupiałem, Roberta nigdy nie odpuszcza. To dziwne jestem Iron Manem prawie codziennie mam do czynienia z większym zagrożeniem, przed którym każdy tchórzy, a ja się z tym zmierzam, a boje się matki swojego kumpla. Czy oby ja jestem do końca zdrowy umysłowo, czy lepiej zgłosić się do psychiatry. Do mojego tymczasowego domu chciałem jak najdłużej nie wracać, ale to by tylko pogorszyło sprawę no cóż raz kozie śmierć jak to się mówi. Wszedłem do domu, ledwo zamknąłem drzwi, a w progu od salonu już stała pełna furii Roberta



Roberta: Anthony Edwardzie Starku gdzieś ty był i dlaczego uciekłeś w trakcie, gdy musieliśmy porozmawiać o ważnej sprawie, mając to na myśli mówię szkoła









Tony: Ja byłem się przejść musiałem coś przemyśleć, a tu nie mogłem się skupić






Pan Rhods: Kłamie !! To Tony powiedź jak facet, facetowi, która ci tak zakręciła w głowie. Czyż by chodzi o tą córkę Stena ?      



Tony: Z Whitney już dawno skończyłem, nawet nie wiem dlaczego z nią byłem......zaraz wiem... ale to moja sprawa. Ale chyba jest pewna osoba, która rzeczywiście zawróciła mi w głowie



Roberta: Czyli mam rozumieć, że ta cała akcja to tylko dlatego, że się zakochałeś ?



Tony: Ale ja się n.....






James: Tak mamo Tony się zakochał w dziewczynie, którą poznał przypadkiem. A teraz możemy iść chcę, żeby Tony pomógł mi fizyki, bo jutro mamy sprawdzian



Roberta: Dobrze odpuszczę ci ten jeden raz Tony, ale rozmowa o szkole i tak cię nie ominie



Tony: Dobrze rozumiem, to się już więcej nie powtórzy



Rhody szturchnął mnie łokciem dając znak, żebyśmy już poszli do swoich pokoi. Wchodziliśmy po schodach, a Roberta bezczynnie opadła na sofę i zaczęła rozmawiać o czymś z mężem. Jems poszedł do swojego pokoju, a ja do łazienki, umyć się i przebrać w piżamę. Wziąłem krótki prysznic po czym gotowy do spania wróciłem do swojego pokoju. Leżałem już w łóżku, gdy naglę przypomniała mi się akcja z Rhodym. Czym prędzej pognałem do jego pokoju



Tony: Co to miało być ?!



James: Ocaliłem ci tyłek



Tony: Zakochał się w przypadkowo poznanej dziewczynie   



James: Ale przynajmniej dała ci spokój



Tony: A jak będzie chciała ją poznać ??



James: To do tej pory jakąś znajdziesz



Tony: Ty nic nie rozumiesz !!



Zdenerwowany wyszedłem z jego pokoju czy on nie rozumie, że ja mam dosyć pustych lal, które tylko lecą na mój majątek i sławę. Jeżeli bym chciał mieć dziewczynę to na pewno taką, która pokochała by mnie takiego jakim jestem, a nie mój spadek po ojcu, żeby darzyła mnie prawdziwym, szczerym uczuciem, kochała za błędy, była ze mną mimo wszystko, ale czy taka istnieje, wątpię więc do końca życia będę sam ! . A z drugiej strony jest ta nowo poznana Virginia, jest ładna co z pewnością znaczy, że jest jak te inne, ale chciałbym dać jej szanse, bo wydaje się w porządku. Sam już pogubiłem się w swoich myślach. W głębi wieżę, że jest inna, ale przecież mogę się mylić dlatego chce ją poznać mam nadzieje, że nie okaże się tylko ładna. Po tych rozmowach, krótkich rozmowach ze mną jako Iron Manem mam wrażenie, że jest szczera i bystra kompletne przeciwieństwo Whitney, która okazała się fałszywą materialistką. Nie mogłem zasnąć cały czas myślałem o rudej, czy to możliwe, że ja naprawdę się zakochałem, nie ja nie chcę się zawieść, nie chcę cierpieć przez głupotę. Przecież to nie możliwe, gdybym mógł kochać nie zerwał bym z Whitney, ale ja do niej nic nie czułem, byłem z nią, bo nie chciałem zranić jej uczuć, które swoją drogą okazały się fałszywe. Budzę si po 3 w nocy i nie mogę zasnąć. Ubrałem spodnie i bluzę po czym wykradłem się do zbrojowni. Dochodziła 4 nad ranem i postanowiłem się przelecieć po mieście.



~~~~Perspektywa Pepper ~~~~



Zasnęłam późno, nie mogłam poukładać sobie w głowię dlaczego tata tak nagle odsyła mnie do ciotki, żeby mnie się pozbyć, czy żeby zaopiekowała się mną, bym nic głupiego nie zrobiła po tym porwaniu. Nie jestem aż tak głupia, mam silną psychikę i byle co jej nie złamię. Zasnęłam około godziny 2 w nocy i co ? i znowu ten sam sen, tylko tym razem widziałam twarz chłopca.... zaraz, zaraz czy to nie ten sam co wyrwał mnie z rąk Maggi, czemu bierze udział w moim śnie ? dlaczego w nim ginie ? Cały sen wydawał się taki sam poza szczegółem z chłopcem tym razem widzę jego śmierć. Chłopaka porywa wielki, czarny ptak ląduje z nim między innymi trupami, które tworzą okrąg, a jego ciało leży na samym środku. Co to ma być ? Ptak wydziera mu coś dziobem z klatki piersiowej, to coś świeci na niebiesko po czym gaśnie, ptak pazurami przecina mu brzuch po czym odlatuje. Podbiegam do niego on niewyraźnie wypowiada "Zawszę będę przy Tobie" po czym umiera i znów pojawia się czarna postać i mówi nie zrozumiale i celuje we mnie mieczem. Znów budzę się oblana zimnym potem i nie mogę zasnąć. Jest 4 nad ranem a ja nie mam co ze sobą zrobić więc po cichu wychodzę na balkon. Stoję jakieś niecałe 5 minut, gdy przede mną pojawia się Iron Man



Tony: Dzień dobry, a co to nie możemy spać ?



Pepper: Dzień dobry, a czy dobry to się okaże i tak nie mogę spać



Tony: To widzę, że nie jestem jedyny



Pepper: To dziwnie zabrzmi, ale czy ty w ogóle jesteś człowiekiem ?



Tony: W 100 procentach, a dlaczego się pytasz ?



Pepper: Odpowiedź jest jeszcze dziwniejsza



Tony: A więc słucham



Pepper: Chyba cię lubię, wydajesz się być spoko



Tony: To mi miło, mogę ci co pokazać ?



Pepper: No jasne



Blaszka wziął mnie w pasie i  odlecieliśmy, lecieliśmy nad miastem było jeszcze przed świtem. Miasto spało, a ja podziwiałam widok miasta z góry było piękne.



Pepper: Ale piękny widok



Tony: Zgadzam się jest cudowny, ale chce ci pokazać coś jeszcze lepszego



Wylądowaliśmy na pochodni "Statuy wolności" właśnie wschodził świt, słońce dopiero wyłaniało się za horyzontu. Nieziemski widok, podeszłam trochę bliżej, mimo, że miałam na sobie długi rękaw było mi zimno.



Tony: Zimno ci ?



Pepper: Troszkę, ale to nic. Tu jest tak pięknie ta chwila mogła by trwać wieczność



Tony: Zgadzam się, ale nie pozwolę ci się rozchorować. Chodź lecimy



Pepper: Okej. Mam jeszcze jedną sprawę, która mnie gryzie



Tony:  Tak ?



Pepper:  Bo wiesz wydaje mi się, że ten chłopak to ty



Tony: Co ?! Ja.... nie.... nie jestem...... tym chłopakiem



Pepper: Nie umiesz kłamać słychać to, ale nie martw się twój sekret jest bezpieczny nikomu ni powiem, masz moje uroczyste słowo



Tony: Dobra masz mnie ! Ale obiecujesz że nikomu nie powiesz?



Pepper:  Tak obiecuje, a nawet jeśli to nie mam komu



Tony: To do zobaczenia ?



Pepper: Do zobaczenia. Nie martw się milczę jak grób



Tony: Mam nadzieję, bo jak nie to zraz wezmę cię i zrzucę do wody



Pepper: Na serio ?



Tony: Nie przecież żartuję

Uśmiechnęłam się do niego zamykając balkon, a on odleciał. Mam nadzieję, że jeszcze go spotkam, może nawet chodzi do tej samej szkoły co ja mam iść. Zobaczymy, ale z tego wszystkiego zapomniałam zapytać się do jak ma na imię. Szlag by to, ale wkrótce się dowiem, przede mną nie ma tajemnic.            



>>>>>>>...........<<<<<<<<
Koniec rozdziału 8 mam nadzieję, że się spodoba.



One shot 1


~~~~Perspektywa Tonego ~~~~

Szykowałem się do wyjścia do szkoły Rhody, jak zwykle wyszedł przede mną. Wziąłem plecak i szedłem po Pepper, gdyż powiedziałem wczoraj, że po nią przyjdę. Pewnie znów będę musiał czekać z jakieś 10 minut na rudą, ale mnie to nie przeszkadza nawet to lubię, bo gdy ruda się śpieszy to się wnerwia, a gdy się wnerwia jest urocza. Tak w końcu mogę się przyznać, że jestem zakochany w Pep, ale boje się jej to wyznać, nie wiem jak zareaguje. Byłem już prawie w połowie drogi, gdy na mój telefon przyszło powiadomienie o alarmie w zbrojowni, ale na szczęście miałem przy sobie zbroje w plecaku. Wszedłem w jakąś uliczkę, gdzie nikogo nie było i założyłem zbroję. Nie wiedziałem gdzie dokładnie znajduje się zagrożenie, więc wzbiłem się w powietrze by to sprawdzić. Okazało się, że to niedaleko domu Pepper. Nakazałem zbroi, by połączyła mnie z nią

Tony: Hallo Pepper ? Gdzie jesteś ?

Pepper: Jeszcze w domu, a co ?

Tony: Mogła byś nie wychodzić przez chwilę ?

Pepper: Tony co się dzieję ?

Tony: Jakiś robot jest nie daleko twojego domu, ale zaraz to załatwię i będę u ciebie

Pepper: Dobrze, ale nie rozłączaj się chce wiedzieć co się dzieje

Tony: Ok

Byłem już przy tym robocie, gdy nagle koło niego pojawił się jakiś czerwony dym i usłyszałem

Randy: Bomba dymna

Tony: Co ninja nie wierze własnym oczom, co to ma być ?

Pepper: Na serio ninja. Woo chciała bym to zobaczyć

Tony: Co on robi ?

Pepper: Chyba robi ci konkurencje. Oj grubo, grubo !!

Tony: Pepper to nie jest śmieszne !

Pepper: Oj Tony nie przejmuj się i choć do mnie ten ninja na pewno sobie poradzi

Ten koleś w stroju ninji, był całkiem nie zły, ale musi poszukać sobie innego miasta do obrony, bo Nowy Jork ma już swojego bohatera, czyli mnie, Iron Mana. Oczom nie dowierzałem załatwił tego robota w zaledwie 5 minut. Stwierdziłem, że nic tu po mnie i poleciałem po Pep. Akurat wyszła przed dom. Podleciałem do niej

Tony: Gotowa do szkoły ?

Pepper: Chyba tak

Tony: To lecimy ?

Pepper: Zaraz, zaraz nie zdejmujesz zbroi ?

Tony: Wiesz do dzwonka jest zaledwie 10 minut chyba nie chcesz się spóźnić ?

Pepper: No ok lećmy już. Słyszałeś, że dziś ma dołączyć do nas jakiś nowy uczeń ?

Tony: Na serio ? Nie wiedziałem, wiesz kto to ?

Pepper: Nie za bardzo Wiem tylko, że nazywa się Randy Cunningham

Tony: Dziwne nazwisko, ciekawe skąd pochodzi ?

Pepper: Nom. Jak myślisz fajny będzie ? może zaprzyjaźnimy się z nim ?

Tony: Przekonamy się w szkole czy fajny, a na przyjaźń nie za szybko ?

Pepper: Przecież my też przyjaźnimy się od pierwszego dnia szkoły

Tony: To fakt, ale to nie to samo

Dolecieliśmy do szkoły, wylądowałem za budynkiem, żeby nikt nas nie zobaczył do początku lekcji zostało kilka minut, razem z Pepper, poszliśmy do szafek, zabrać jeszcze kilka, rzeczy na szczęście na pierwszej lekcji mieliśmy fizykę, strasznie mnie to cieszy, ale chyba tylko mnie bo ruda miała skwaszoną minę, gdy tylko usłyszała słowo fizyka. Moim żywiołem są nauki ścisłe, ale Pep se z nimi nie radzi. Chyba zaoferuje jej dzisiaj pomoc, bo sama nigdy tego nie zrobi. Pepper wyciągnęła z szafki fizykę i gdy ją zamykała zadzwonił dzwonek. Czym prędzej pognaliśmy pod sale, nauczyciel podał nam klucz, byśmy weszli i przygotowali do lekcji, a on zaraz przyjdzie. Pepper na tej lekcji siedziała z Emilią, a Rhody z Happym, więc ja musiałem siedzieć. Z jednej strony fajnie, bo nikt mi nie przeszkadza, ale nie mam się do kogo odezwać. Do klasy wszedł profesor Klain.

Prof. Klain: Dzień dobry klaso

Klasa: Dzień dobry profesorze

Prof. Klain: Mam zaszczyt przedstawić wam nowego ucznia. Przedstaw się chłopczę 

Randy: Hej jestem  Randy Cunningham i od dziś będę chodził z wami do klasy

Prof. Klain: Dobrze proszę siąść koło pana Starka

~~~~Perspektywa Randyego ~~~~

Dziś jest pierwszy mój pierwszy dzień w Akademii Jutra. Trafiłem na pierwszą lekcję, nauczyciel przedstawił manie klasie i kazał siąść koło chłopaka, który chyba coś malował, podszedłem do niego z uśmiechem

Randy: Cześć, jestem Randy mam nadzieje, że się zakolegujemy

Tony: OO cześć, sorry zamyśliłem się. Nazywam się Anthony Stark, ale mów mi Tony

Randy: Okej, Tony mam pytanie ?

Tony: Tak, słucham

Randy: Jak ma na imię ta ruda dziewczyna, tam przy oknie ?

Tony: To jest Pepper, moja przyjaciółka

Randy: Ładna jest..

Jeju Randy czy ty umiesz trzymać język za zębami ? Poznajesz gościa i od razu mówisz kto ci się spodobał. Od razu, gdy zobaczyłem tą rudą przyciągnął moją uwagę, jaka ona jest piękna. Siedziałem na lekcji myśląc o dziewczynie, którą nazywają Pepper, pierwszy raz chyba tak szybko się zauroczyłem. No cóż nie była brzydka, był ładna, co ja mówię ona jest zjawiskowa, nie powtarzalna, cudna.... Chyba się zatraciłem, bo profesor coś do mnie mówił, a ja nie wiem co ?

Randy: Mówił pan coś ?

Prof. Klain: Pytałem pana Cunningham, czy wie pan o co chodzi w trzeciej zasadzie dynamiki Newtona

Randy: No.. trochę. Przepraszam to mój pierwszy dzień po prostu muszę się przyzwyczaić

Prof. Klain: Dobra odpuszczę panu, ale to ma być mi ostatni raz !

Randy: Tak jest !

~~~~Perspektywa Tonego ~~~~

Czy on właśni powiedział, że moja Pep jest ładna, co ? Nie żeby Pepper, nie była ładna, była śliczna. Nie dość, że mówi mi takie rzeczy to się na nią gapi.... Zaraz, zaraz Tony czy ty jesteś zazdrosny ? Przecież wy nawet nie jesteście razem... Ok, wdech i wydech. Zaraz lekcja się skończy. I jest jeszcze sprawa jego głos mam wrażenie, że już gdzieś go słyszałem.... A tak dziś rano, nie to nie możliwe, ale to by się zgadzało, najpierw pojawił się ninja, a teraz ten cały Randy. Z zamyśleni wyrwała mnie Pepper, bo lekcja już się skończyła, a ja nadal siedziałem w ławce, gdy wszyscy się pakowali.

Pepper: Halo ! Tony ! Słyszysz mnie !

Tony: YY... Tak, tak

Pepper: Zamyśliłeś się, lekcja już się skończyła. Idziesz ?

Randy: O hej, jestem Randy Cunningham

Pepper: Hej jestem Virginia Potts, ale mów mi Pepper. Idziesz z nami jak chcesz mogę cię oprowadzić po szkolę ?

Randy: Naprawdę. Dzięki yyy... wiesz gdzie jest szafa 132 ?

Pepper: OO... masz szafkę tuż obok nas ja mam 133, a Tony 134

Randy: Jak fajnie

Tony: No, to idziemy, czy będziecie tak stać i gadać

Pepper: No już już nie gorączkuj się już idziemy

Szliśmy w stronę naszych szafek , byłem lekko poddenerwowany, że Pepper nie zwraca na mnie uwagi tak jak  zawszę tylko na tego nowego.

~~~~Perspektywa Pepper ~~~~

Ten nowy jest całkiem fajny i zabawny, a nawet przystojny. Zastanawiam się czy zostali byśmy przyjaciółmi. To może być nawet zabawnie, ale co się dzieje z Tonym, od rana, a raczej od momentu pojawienia się ninij i tego nowego. Chyba muszę z nim o tym pogadać

Pepper: Przepraszam Cię Randy, muszę pogadać z Tonym. Spotykamy się dzisiaj po szkolę ? Pójdziemy do kawiarni, wezmę ze sobą Tonego i Rhodyego. Co ty na to ?

Randy: No spoko

Pepper: Jak coś czekaj na nas przed szkłom

Randy: Spoko

Pomachałam mojemu nowo poznanemu koledze i poszłam w stronę Tonego, który stał oparty o ścianę

Pepper: Tony co się dzieję ?

Tony: To się dzieję, że ninja i ten nowy

Pepper: A co ci zrobił Randy?

Tony Nie zauważyłaś, że to ta sama osoba ?

Pepper: Na serio ? Na jakiej podstawie to stwierdzasz

Tony: Bo pojawili się w tym samym czasie

Pepper: A może ty jesteś zazdrosny ? 

Tony: Co ? ..... Ja ?..... nie... no może trochę

Pepper: Nie martw się nikt o Iron Manie nie zapomni

Tony: No nie do końca chodzi o to ja jestem zazdrosny no o <zaczął się jąkać>

Pepper: Czy ty jesteś zazdrosny o mnie ?

Tony: No chyba tak

Pepper: Oj Tony

Przytuliłam go by poczuł, że nie musi być o mnie zazdrosny, bo ja przecież potajemnie go kocham, na ale tego mu nie powiem. Zajmuje w moim sercu najważniejsze miejsce i nikt na jego miejsce nie wstąpi. Tony odwzajemnił uścisk

Pepper: Już dobrze

Tony: yhymm.... idziemy na dach ?

Pepper: A Randy może iść z nami?

Tony: Jak już musi

Pepper: Dziękuję, dziękuję !!

I tu zrobiłam co czego się nie spodziewałam, cmoknęłam Tonego w policzek i pierwszy raz zobaczyłam jak on pali buraka. No dobra niech się otrząśnie, a ja poszukam Randyego.

>>>>>>.......<<<<<<
Pierwszy one shot, jeśli się podoba skomentuj, a może pojawi się dalsza część :)
Jeszcze dziś może pojawić się kolejny rozdział :) czy prawniczka da się oszukać ? Czy Pep późną swojego wybawce bliżej? Przekonany się :)