Muzyka

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 19 : Czy może być jeszcze gorzej ?


~~~~Perspektywa Pepper~~~~



Udało mi się przekonać lekarkę do tego, że mówię prawdę, prosiłam ją o wypis lecz nie chciała mi go dać, bo musi zrobić jakieś badania. No niech jej będzie zostanę jeszcze przez kilka dni, tylko czy ja tek kilka dni wytrzymam. Muszę jeszcze znaleźć ten pierścień, by Mandaryn znowu go nie posiadł. Wróciłam do swojej sali i siadłam na łóżku sprawdzając telefon, miałam dwa nie odebrane połączenia od taty, ciekawe co chciał. Może zaraz przyjedzie, może on przekona doktor Annę, by mnie wypisała, za dwa dni halooween, chciałabym je spędzić ze znajomymi, a nie w szpitalu. Siedziałam i z nudów zaczęłam przeglądać jakiś magazyn, zaciekawił mnie jeden artykuł dotyczący właśnie halloween, były tam różne legendy związane z tym świętem. Nie usłyszałam, że ktoś wszedł do mojej sali. Zauważyłam osobnika, gdy siadł na łóżku i odchylił gazetę.



Tony: Hej, przeszkadzam ?



Pepper: Nie, właściwie cieszę się, że przyszedłeś, bo strasznie się nudę. O widzę, że znalazłeś koszulkę



Tony: Doktor Yinsen znalazł jakąś. Jak tam po rozmowie z doktor Anną ?



Pepper: Na początku mi nie uwierzyła, ale już jest okej, ale nie chce dać mi wypisu



Tony: Szkoda, bo ja właśnie dostałem, ale nie martw się będę cię odwiedzał



Pepper: O jaki łaskawca się znalazł, będzie mnie odwiedzać



Tony: Jak nie to nie



Pepper: I tak wiem, że będziesz to robić



Tony: I masz rację, przejdziemy się ?



Pepper: Chyba pozwiedzać szpital



Tony: Ja już zwiedzałem nie raz, może teraz ty ?



Pepper: Okej i tak już nie wytrzymuję w tej sali



Wyszliśmy z mojej sali i kierowaliśmy się ku wyjściu, by posiedzieć na szpitalnym dziedzińcu. Mieliśmy już wychodzić, gdy karetka, która przyjechała zagrodziła nam drogę. Drzwi karetki otworzyły się, a ja nie mogłam uwierzyć kogo tam ujrzałam to był mój tata w makabrycznym stanie próbowałam się coś dowiedzieć od osób, które tom były czyli sanitariuszy, pielęgniarek i lekarzy, ale oni nic. Zaczęłam się wydzierać i już chciałam podbiec bliżej, lecz Tony mnie powstrzymał i odciągnął na bok.



Tony: Pepper uspokój się. Nie płacz będzie dobrze. Zaraz wszystko się dowiemy



Pepper: Nie będzie ! A jak już jest to zawsze przychodzi drugie nieszczęście. Mam już tego dość



Tony: Jestem z tobą, wiem jak się czujesz



Pepper: Czy ja nie mogę żyć w spokoju ?!






W tym momencie świat załamał mi się po raz kolejny, w ciągu tygodnia już drugi raz. Najpierw bałam się o Tonego i teraz to się powtarza z tatą. Siadłam na podłodze w recepcji, a twarz schowałam w rękach i pozwoliłam wylecieć łzom. Tony nic już nie mówił poczułam tylko jak mnie przytula, więc zrobiłam to samo i teraz wypłakiwałam się w jego koszulkę. Przez to wszystko nie miałam nawet siły wstać. Siedziałam na podłodze wtulona w Tonego, gdy poczułam jak bierze mnie na ręce.



Pepper: Zostaw mnie tu



Tony: Na zimnej podłodze, nie ma mowy



Dalej mnie niósł, a mi było obojętne czy ta podłoga była zimna. Dalej płakałam i moczyłam koszulkę mojemu przyjacielowi. Wróciliśmy do mojej sali, położył mnie na łóżku i siadł obok. Ja teraz wypłakiwałam się w poduszkę, on cicho siedział obok mnie i trzymał z rękę. Zaczęłam powoli się uspokajać i chciałam iść dowiedzieć się co z tatą, czy w ogóle żyje.



Tony: Na pewno ? Jesteś tego pewna ?



Pepper: Jak nigdy do tond



Tony: Okaj, ale idę z tobą



Pepper: Dziękuję



Tony: Za co ?



Pepper: Za to, że jesteś i za wszystko inne



Tony: Od tego są przyjaciele



~~~~Perspektywa Tonego~~~~



Widziałem w jej oczach jak cierpi, chodź chciała to ukryć za maską uśmiechu. Szliśmy korytarzem najpierw do recepcji by dowiedzieć się kto zajmuje się ojcem Pepper. Okazało się, że to doktor Yinsen. Ruszyliśmy w kierunku jego gabinetu, ale tam nikogo nie zastaliśmy, więc postanowiliśmy iść do doktor Anny. Na szczęście była w swoim gabinecie. Pepper stanęła nie pewnie przed drzwiami i przez chwilę wahała się czy zapukać.



Anna: Proszę ! 



Tony: Dzień dobry, nie przeszkadzamy ?



Anna: Nie, proszę. O co chodzi ?



Pepper: O mojego tatę, nie wiem co się z nim dzieję



Anna: Nie wiem za dużo tylko tyle, że doktor Yinsen zabrał go na blok operacyjny



Pepper: A to coś poważnego ?



Anna: Jak tylko się coś dowiem od razu wam powiem. Tony mogę z tobą porozmawiać na osobności ?



Tony: Dobrze. Pepper zaczekasz chwile na mnie ?



Pepper: Jasne, ja pójdę po blok



Anna: Tony cieszę się, że ją wspierasz to dla niej bardzo dramatyczne wydzrzenia, a stres bardzo jej szkodzi więc uważaj na nią, weź ją na herbatę, by chwilę się odprężyła, bo znów może zemdleć



Tony: A jak nie będzie chciała iść ?



Anna: To uspokajaj ją na miejscu, ale żeby zbytnio się nie denerwowała, myślę że wiesz o tej całej Makluańskiej krwi



Tony: Tak, wiem. A coś nie tak



Anna: Innym razem szczegółowo ci powiem, a teraz idź do niej i pamiętaj by się zbytnio  nie denerwowała



Pokiwałem głową lekarce i wyszedłem do Pepper, nie było jej przed gabinetem, więc pewnie jak wspominała jest przy bloku. Po kilku minutach znalazłem blok i Pep siedzącą zboku na krześle. Podszedłem do niej by spytać jak się czuje. Znów widziałem, że w oczach zbierały się łzy, nie lubiłem jak płaczę, wolę uśmiechniętą Pepper. Siedzieliśmy w milczeniu, sam po sobie wiem, że to teraz jest najlepsze. Po wypadku też lubiłem siedzieć w ciszy, bo pocieszanie jeszcze bardziej mnie dołowało. Spytałem się czy napije się herbaty, pokiwała tylko głową. Byłem w barku i właśnie czekałem, aż kubek się napełni. Wróciłem i podałem jej kubek z gorącą herbatą. Upiła łyk i postawiła obok. Minęła kolejna godzina, aż z sali wyszedł doktor Yinsen, a za nim jechało łóżko z Virgilem, przy łóżku pielęgniarki, jedna trzymała kroplówkę, a inne pchały różny sprzęt i łóżko.



Pepper: Tato, doktorze co z nim



Dr. Yinsen: Zaraz wam wszystko wytłumaczę, a teraz zawiozę go na salę po operacyjną i sprawdzę zapisy monitorów



Tony: Zaczekamy. Pepper spokojnie już będzie dobrze






 
Pepper: Wiem, ale nadal się o niego martwię



Tony: Nie masz się już o co martwić, doktor Yinsen wie co robić



Po kilku minutach doktor Yinsen wyszedł z sali i zaprosił nas do swojego gabinetu, gdzie wszystkiego mieliśmy się dowiedzieć.



Dr. Yinsen: Operacja przebiegła pomyślnie, choć nie ukrywam stan nadal jest nie za dobry. Przewiduję, że może być nie przytomny przez jakiś tydzień, bo ma rozległe uszkodzenia. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do żadnych powikłań, ani krwotoków.



Pepper: A co się dokładniej mu stało ?



Dr. Yinsen: Dostaliśmy wiadomość, że miał wypadek samochodowy. I że tylko panienki ojciec został ranny, a zniszczone samochody były dwa. Pana Pottsa i opancerzony wojskowy wóz, w którym nikogo nie było.



Tony: Dziwne, wygląda na celowy atak



Dr. Yinsen: Policja już się zajmuję tą sprawą



Pepper wybiegła z gabinetu Yinsena, a ja tuż za nią. Dogoniłem ją tuż przed wyjściem ze szpitala. Czyż by chciała uciec ? Próbowała się wyrwać, zaczynała wierzgać nogami i rękoma rozdzielić moje ręce, nie dałem jej na to szans więc zrezygnowała i znów zaczęła płakać po kilku minutach płacz, znów zmienił się w histerię i zaczęła bić pięścią w poduszkę. Znów po kilku minutach się uspokoiła, usiadłem obok i objąłem ramieniem by wiedziała, że ma we mnie wsparcie.



Pepper: Myślę, że to nie był wypadek



Tony: Tylko kto by chciał śmierci twojego ojca



Pepper: Jest agentem FBI każdemu złoczyńcy się naraził



Tony: A masz konkretne podejrzenia ?



Pepper: Nie



Anna: Mam dla ciebie dobrą wiadomość Virginio. Stan twojego taty się powoli poprawia






Pepper: Chociaż jedna dobra wiadomość. Mogę do niego pójść ?



Anna: Tak, ale nadal jest nie przytomny



Tony: Puść z tobą ?



Pepper: Nie musisz, dam radę



Tony: Ale nie uciekniesz  ?






Pepper: Nie



~~~~Perspektywa Pepper~~~~



Poczułam się lepiej, gdy usłyszałam, że stan taty się poprawia. Chciałam go jak najszybciej zobaczyć. Lekarka wpuściła mnie do sali, a moim oczom ukazał się widok mojego taty wyglądającego jak mumia. Cały był zawinięty w bandaże a na twarzy miał maskę tlenową, niby kardiomonitor pokazywał, że żyję, ale nie widziałam ruchów kratki piersiowej. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle łapiąc go za rękę by wiedział, że jestem przy nim. Po cichu mówiłam mu wszystko co mi się przytrafiło, wiedziałam, że mnie usłyszy, ale chciałam po prostu komuś bliskiemu się wyżalić. Siedziałam przy nim, gdy jego oczy na chwile się otworzyły. Wstałam z krzesła pytając czy wszystko w porządku. Jego kratka podniosła się po czym upadła, a kardiomonitor zaczął piszczeć. Wyleciałam na korytarz.



Pepper: Mój tata ! Potrzebuję lekarza ! Pomóżcie mu !



Tony: Pepper co się dzieję ?



Pepper: Mój tata on umiera



Tony: Przecież lekarze mówili, że wszystko dobrze



Pepper: Ale on umiera teraz !



Do sali wbiegła doktor Anna, a chwilę po niej przyszedł doktor Yinsen. Przez drzwi słyszałam jak krzyczą do siebie, a za chwilę wybiega pielęgniarka, po czym wraca z defibrylatorem i innymi sprzętami.



Anna: 360 J pierwsze wyładowanie. Uwaga strzelam.



Dr. Yinsen: Dobra mamy go.



Anna: Akcja serca miarowa jest już dobrze.



>>>>....<<<<<



Koniec kolejnego rozdziału, myślę, że się podoba i czekam na wasze opinie :)