~~~~Perspektywa Pepper~~~~
Byłam strasznie szczęśliwa i wdzięczna Tonemu za tą odtrutkę, dzięki niemu byłam w pełni zdrowa i bez problemów mogłam korzystać z pierścieni. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek, a on zrobił to samo. Ta chwila mogła trwać dla mnie wieczność, ale muszę nadrobić zaległości z czwartku i piątku, a Tony razem ze mną. Odchyliłam głowę do tyłu.
Pepper: Przydało by się na jutro lekcje odrobić
Tony: Mamy jeszcze trochę czasu, bo nawet nie ma dwunastej
Pepper: Ale lepiej już lećmy im wcześniej zaczniemy, tym wcześniej skończymy
Tony:Okej. Tylko pójdę jeszcze do Furyego
Pepper: Mogę iść z tobą ?
Tony: Jasne
Wyszliśmy ze skrzydła medycznego idąc do głównej części helikariera, gdzie z pewnością zastaniemy szukanej przez nas osoby. I w cale się nie pomyliliśmy, stał na swoim honorowym miejscu i rozmawiał z agentką Hill, pewnie jakieś sprawy TARCZY. Podziękowaliśmy mu i wylecieliśmy z podniebnej bazy. Wróciliśmy do zbrojowni, a ja od razu zadzwoniłam do Rhodeygo czy możemy pożyczyć jego notatki, zgodził się bez problemu.
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Chyba moja odtrutka działa dobrze, bo nie ma żadnych nie pożądanych zmian, no chyba, że dopiero mogą się pojawić. Wyszliśmy ze zbrojowni, ale moje przypomnienie kazało nam tam wrócić. Głupie ładowanie zawsze się trafi w nie odpowiedni moment. Chciałem je przełożyć mówiąc Pepper, że nic mi nie będzie, ale ona się uparła bym został i się naładował. Ona w ty czasie postanowiła pójść po nasze zeszyty by ten czas nie poszedł na marne. Wyszła ze zbrojowni, a ja ściągnąłem koszulkę i podłączyłem implant do ładowania siadając na kanapie, jednak to był dobry pomysł z przedłużeniem kabla przynajmniej nie muszę siedzieć w kącie. Po kilku minutach wróciła Pepper z książkami i wzięliśmy się za przepisywanie zeszytów, to poszło szybko, bo za wiele nie było. Zostały tylko zadania domowe z matmy i fizyki prościzna skończyłem je po dziesięciu minutach.
Tony: Okej ja już skończyłem
Pepper: Woo powinni zapisać cię w rekordach Guinnessa nadrabianie zaległości z dwuch dni w nie całe pół godzinny
Tony: A ty na czym jesteś ?
Pepper: Na pierwszym zadaniu z fizyki. Kto w ogóle wymyślił takie przedmioty jak matma i fizyka, to jest bardziej skomplikowane niż czarna magia
Tony: Nie przesadzaj to jest proste, tylko trzeba zrozumieć
Pepper: To ja chyba tego nigdy nie zrozumiem
Tony: To ja ci pomogę. Musisz działać według schematu, który najlepiej ci idzie
Pepper: Czyli ?
Tony: Nie musisz zapamiętywać każdego nowego wzoru, możesz korzystać z tych, które już dobrze znasz. To tak jak się włamujesz do systemów FBI, albo TARCZY nie znasz haseł, ale doskonale je obchodzisz
Pepper: Ale system to prosta sprawa, a to jest fizyka
Tony: A spróbuj policzyć najpierw jedną część
Zacząłem po kolei tłumaczyć jej jak w poszczy sposób może zrobić zadanie i udało jej się, sama zrobiła resztę zadań, a moje ładowanie dobiegło końca. Mój zegarek wskazywał, że jest jeszcze przed piętnastą więc mamy jeszcze sporo czasu dla siebie.
Tony: Idziemy ?
Pepper: Gdzie ty chcesz iść ?
Tony: Nie wiem gdzieś się przejść, na spacer, na herbatę
Pepper: Herbatę równie dobrze możemy zaparzyć sobie w domu.
Tony: Zaniesiemy twoje rzeczy do domu
Pepper: Za nim tam dojdziemy to będzie ciemno już jest półmrok, ale niech ci będzie
Tony: A co boisz się ciemności ?
Pepper: No, może, trochę.... Tak boje się chodzić po ciemku. Zadowolony !
Tony: Ależ nie masz się co bać, będę cały czas przy tobie
Pepper: Obiecujesz ?
Tony: Obiecuję, chyba, że mam plan awaryjny
Pepper: Jaki plan awaryjny ?
Tony: Wezmę zbroje i polecimy do Ciebie po czym w razie niebezpieczeństwa będę ją miał przy sobie
Pepper: Jestem za
Ubrałem zbroję i wylecieliśmy ze zbrojowni lecąc w stronę domu Pepper, było prawie jak za pierwszym razem, gdy zabrałem ją na wschód słońca, na który paczyliśmy ze statuy wolności, nadal ma duże, piękne, karmelowe oczy, nadal waży tyle co nic tylko teraz wie jak się nazywam i jesteśmy parą.
Pepper: Mówiłam, że zaraz będzie ciemno, ale muszę przyznać, że Nowy Jork wygląda pięknie po zmroku
Tony: Ale nie jest piękniejszy od ciebie
Poleciałem wyżej i odsłoniłem twarz by popatrzyć na nią w świetle księżyca. Na twarzy miała cudny uśmiech, a blask księżyca odbijał się w jej oczach.
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
Byliśmy w górze, miasto było piękne. Dzięki niemu jest we mnie tyle radości jak jeszcze nigdy dotąd. Odwróciłam głowę w jego stronę i znów zatonęłam w jego błękitnych oczach. Uśmiechnęłam się do niego, a ręką dotknęłam jego policzka i zbliżyłam się by go pocałować, delikatnie musnęłam jego wargi, a on odwzajemniał moje gesty, wylądowaliśmy na jakimś dachu, a tam nasz pocałunek się pogłębił. Po cudownym pocałunku polecieliśmy pod mój dom. Tony złożył zbroję w plecaki i weszliśmy do środka, ojciec jak zwykle był w pracy. Odniosłam swoje rzeczy do pokoju po czym wyszliśmy na miasto. Złapaliśmy się za ręce i szliśmy koło różnych sklepów i kafejek, gdy przez okno zauważyłam Rhodeya i tą uczennicę z naszej klasy, którą miałam w wizji, że Rhodey z nią tańczy miała podajże na imię Olivia.
Tony: Masz strasznie zimne ręce
Pepper: Hehe... To u mnie norma, ale zaraz czy to nie Rhodey z Olivią ?
Tony: Co Rhodey miał randkę i nic mi nie powiedział ?!
Pepper: Dobra później sobie to z nim wyjaśnisz, a teraz nie przeszkadzajmy im
Poszliśmy dalej, a mi cały czas wydawało się, że ktoś nas śledzi, odwróciłam się w tył, ale tylko ujrzałam jakiś szybko znikający cień. Teraz miałam już pewność, że moja wyobraźnia nie płata mi figlów.
Tony: Pepper coś nie tak ?
Pepper: Coś mi się zdaje, że ktoś nas śledzi
Tony: I nie tylko tobie
Weszliśmy w jakiś zaułek i Tony ubrał zbroję
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Ktoś śledził nas od kilku minut, postanowiłem to sprawdzić. W ciemnej uliczce by nikt nie widział założyłem zbroję i nakazałem jej szukać wroga.
Tony: Komputer szukaj sygnatury wroga
<Wykryto sygnaturę Maski>
Tony: Madam Mask, Whitney, ale po co nas śledzi ?
Pepper: Jaka Madam Mask i co wspólnego ma z tym Whitney
Tony: Whitney to Madam Mask, musimy uważać, bo jest uzbrojona w broń. Komputerze gdzie znajduje się Madam Mask
<Madam Mask zniknęła, obecnie zmierza w kierunku swojego zamieszkania>
Tony: Dobra nie ma jej. Może odprowadzę cię już do domu, tam będziesz bezpieczna, a jutro widzimy się w szkolę
Pepper: Okej, ale zostaniesz ze mną chwilkę ?
Tony: A ile ma trwać ta chwilka ? I oczywiście, że z tobą zostanę. Co to za głupie pytanie
Pepper: Nie wiem. Zostań ze mną do puki mój tata nie wróci. Kocham cię
Tony: Jeśli chcesz to mogę zostać z tobą do rana
Pepper: Nie przesadzajmy
Wziąłem ją na ręce i odlecieliśmy, tym sposobem znów byliśmy u niej. Chyba Pepepr poważnie przejęła się Madam Mask, bo zamknęła drzwi na wszystkie spusty. Nie chciałem jej przestraszyć, ale dobrze, że się zabezpiecza. Poszliśmy do jej pokoju.
Tony: Przepraszam, nie chciałem cię straszyć Madam Mask
Pepper: Właśnie uratowałeś mi życie ostrzegając mnie przed nią. Dziękuję
Tony: Nic ci nie zrobi, a jeśli będzie próbowała to najpierw będzie musiała pokonać mnie
Pepper: Strasznie zimno tu, a tobie nie jest zimno ?
Tony: Pójdę nam zrobić herbaty na rozgrzanie
Pepper: To ja pójdę z tobą, wątpię byś wiedział gdzie, co jest
Tony: A i jeszcze jedna ważna sprawa, gdyby coś się działo. No wiesz po wstrzyknięciu odtrutki mów mi na tych miast
Pepper: Jest dobrze, nie martw się
Zeszliśmy do kuchni zrobić herbatę, po czym wróciliśmy do pokoju. Postawiłem kubki z herbatą na biurku. Pepper siadła na łóżku i okryła się kołdrą.
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
Było mi strasznie zimno więc schowałam się pod kołdrę. Wzięłam telefon by napisać do taty, że jestem już w domu, na odpowiedź nie musiałam długo czekać. "Wybacz córuś, że nie mogłem cię przywitać, ale jestem w pracy i najprawdopodobniej będę dopiero rano. Wybacz. Ps. W domu jest zimno bo centralne nam siadło, postaram się to jak najszybciej załatwić".
Pepper: Z tym, że możesz ze mną zostać całą noc nie żartowałeś ?
Tony: Nie, a co ?
Pepper: Zostaniesz ?
Tony: Jasne
Tony usiadł obok mnie, a ja się w niego wtuliłam niczym w poduszkę. Od razu było mi cieplej, aż nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam obudziłam się o 6:30, ale Tonego już nie było, czy on zawszę będzie tak znikał jak ja będę spała, na to wynika. Wstałam i poszłam do łazienki by się ogarnąć. Po kilku minutach z niej wyszłam i postanowiłam zjeść śniadanie. Z lodówki wzięłam drzem i posmarowałam nim kromkę i poszłam się spakować do swojego pokoju. Zostało mi trochę czasu więc włączyłam telewizor i siadłam na kanapie. Dopiero co wstałam, ale najchętniej jeszcze bym sobie pospała naglę moje oczy zamknęły się i usnęłam. Jak się zorientowałam, że śpię było za piętnaście ósma, a autobus dawno już odjechał. Czekał mnie poranny jogging. czym prędzej ubrałam buty i kurtkę, biorąc plecak wybiegłam z domu w pośpiechy zamykając drzwi, że klucze mi wypadły. Zaczęłam biec w stronę Akademii.
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Za pięć ósma, a Pepper jeszcze nie ma. A co jeśli w nocy to nie był pan Potts, tylko Maska i coś jej zrobiła, a może to coś przez odtrutkę, nie, nie, przecież wczoraj mówiła, że wszystko dobrze. Pewnie zaraz się zjawi, a ja za mocno histeryzuje. Nawet nie zauważyłem jak podszedł do mnie Rgodey
James: Ej, stary co ty tak spięty ?
Tony: Martwię się o Pepper
James: A coś jest nie tak ?
Tony: Wynalazłem odtrutkę, ale nie jestem pewien jak jej organizm na nią zareaguję, a po drugie Whitney, wczoraj śledziła nas jako Madam Mask
James: Ale, czekaj.. czekaj. Bo ja już nic nie rozumiem
Tony:Czego nie rozumiesz ?
James: Po co by cię miała śledzić skoro jesteście razem ?
Tony: Co ?!
James: No i złapałem cię na kłamstwie
Tony: Jakim kłamstwie ?!
James: Mówiłeś, że w czasie balu będziesz z Pepper na helikarierze, a tym czasem byłeś z Whitney, a ona mówi wszystkim, że dużo się działo i że wróciliście do siebie
Tony: Co ona wygaduje ?! Przecież ja do niej nie wróciłem !!
Nagle ktoś dłońmi zakrył mi oczy, odwróciłem i zobaczyłem Pepper, która mnie przytulił,a ja odwzajemniłem gest. Nawet nie wie jak mi ulżyło, gdy zobaczyłem j a całą i zdrową
Pepper: Kto ? co ? wygaduje ?
Tony: O Pepper dobrze, że już jesteś
Pepper: Tak jestem, trochę na autobus mi się zaspało
~~~~Perspektywa Whitney~~~~
Miałam pewien plan, ale on chyba nie działa i gdzie ten Happy, no cóż do dzwonka jeszcze kilka minut. Czas zaskoczyć rudzielca i pokazać kto tu jest górą. Podeszłam do Tonego i zaczęłam swoje przedstawienie, które miał potwierdzić Happy, ale go nie ma, ale pewnie na drugiej przerwie już będzie.
Whitney: Hej Tony, pamiętasz, że dziś mamy randkę
Tony James Pepper: Co ?!
Whitney: No nie pamiętasz piątku, twoi nic nie znaczący przyjaciele byli na imprezie Halloweenowej, a my byliśmy razem
Pepper: Haha... Whitney nie wiem czego ty się nabrała, ale w ten piątek Tony był ze maną
Whitney: No to chyba coś ci się zdawało
Pepper: Tony czyż byś się sklonował ?
Tony: Haha nic takiego sobie nie przypominam, a może ty Rhodey pamiętasz jak się klonowałem
James: Mi też nic takiego o uszu się nie obiło
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
W tej chwili myślałam, że umrę ze śmiechu, że niby Tony z nią, w piątek haha. Zadzwonił dzwonek trzeba było się ogarnąć i iść na lekcje. Na pierwszej lekcji były zajęcia teatralne, na którym podajrzę ćwiczymy wyobraźnie.
p.Daniels: Dobrze dzieciaki dobierzcie się w pary. Dziś będziemy ćwiczyć wyobraźnie. Jedna osoba mówi słowo, a druga tworzy do tego słowa krótkie zdanie.
Moją parą był Tony, Rhodey ze swoją Olivią, a nasza kochana, naćpana Whitney była z Happym. Pani Daniels wpisała temat i zaczęła chodzić między nami słuchając co mówimy. Przecież jak usłyszy nasze zdanie to się załamie, akurat gdy do nas podeszła udało nam się powiedzieć coś mniej głupiego niż wcześniej
Pepper: Kucyki Pony
Tony: Rainbow Dash kopnęła piłkę, która minęła Pinkie Pie i wpadła prosto do bramki
Pepper :Haha nie wiedziałam, że to oglądasz
Tony: Czasem mi się zdarzyło
Reszta lekcji minęła w radosnym klimacie, ale zaraz po niej była fizyka, a po fizyce matma dwie okropne lekcje to pod rząd.
Byłam strasznie szczęśliwa i wdzięczna Tonemu za tą odtrutkę, dzięki niemu byłam w pełni zdrowa i bez problemów mogłam korzystać z pierścieni. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek, a on zrobił to samo. Ta chwila mogła trwać dla mnie wieczność, ale muszę nadrobić zaległości z czwartku i piątku, a Tony razem ze mną. Odchyliłam głowę do tyłu.
Pepper: Przydało by się na jutro lekcje odrobić
Tony: Mamy jeszcze trochę czasu, bo nawet nie ma dwunastej
Pepper: Ale lepiej już lećmy im wcześniej zaczniemy, tym wcześniej skończymy
Tony:Okej. Tylko pójdę jeszcze do Furyego
Pepper: Mogę iść z tobą ?
Tony: Jasne
Wyszliśmy ze skrzydła medycznego idąc do głównej części helikariera, gdzie z pewnością zastaniemy szukanej przez nas osoby. I w cale się nie pomyliliśmy, stał na swoim honorowym miejscu i rozmawiał z agentką Hill, pewnie jakieś sprawy TARCZY. Podziękowaliśmy mu i wylecieliśmy z podniebnej bazy. Wróciliśmy do zbrojowni, a ja od razu zadzwoniłam do Rhodeygo czy możemy pożyczyć jego notatki, zgodził się bez problemu.
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Chyba moja odtrutka działa dobrze, bo nie ma żadnych nie pożądanych zmian, no chyba, że dopiero mogą się pojawić. Wyszliśmy ze zbrojowni, ale moje przypomnienie kazało nam tam wrócić. Głupie ładowanie zawsze się trafi w nie odpowiedni moment. Chciałem je przełożyć mówiąc Pepper, że nic mi nie będzie, ale ona się uparła bym został i się naładował. Ona w ty czasie postanowiła pójść po nasze zeszyty by ten czas nie poszedł na marne. Wyszła ze zbrojowni, a ja ściągnąłem koszulkę i podłączyłem implant do ładowania siadając na kanapie, jednak to był dobry pomysł z przedłużeniem kabla przynajmniej nie muszę siedzieć w kącie. Po kilku minutach wróciła Pepper z książkami i wzięliśmy się za przepisywanie zeszytów, to poszło szybko, bo za wiele nie było. Zostały tylko zadania domowe z matmy i fizyki prościzna skończyłem je po dziesięciu minutach.
Tony: Okej ja już skończyłem
Pepper: Woo powinni zapisać cię w rekordach Guinnessa nadrabianie zaległości z dwuch dni w nie całe pół godzinny
Tony: A ty na czym jesteś ?
Pepper: Na pierwszym zadaniu z fizyki. Kto w ogóle wymyślił takie przedmioty jak matma i fizyka, to jest bardziej skomplikowane niż czarna magia
Tony: Nie przesadzaj to jest proste, tylko trzeba zrozumieć
Pepper: To ja chyba tego nigdy nie zrozumiem
Tony: To ja ci pomogę. Musisz działać według schematu, który najlepiej ci idzie
Pepper: Czyli ?
Tony: Nie musisz zapamiętywać każdego nowego wzoru, możesz korzystać z tych, które już dobrze znasz. To tak jak się włamujesz do systemów FBI, albo TARCZY nie znasz haseł, ale doskonale je obchodzisz
Pepper: Ale system to prosta sprawa, a to jest fizyka
Tony: A spróbuj policzyć najpierw jedną część
Zacząłem po kolei tłumaczyć jej jak w poszczy sposób może zrobić zadanie i udało jej się, sama zrobiła resztę zadań, a moje ładowanie dobiegło końca. Mój zegarek wskazywał, że jest jeszcze przed piętnastą więc mamy jeszcze sporo czasu dla siebie.
Tony: Idziemy ?
Pepper: Gdzie ty chcesz iść ?
Tony: Nie wiem gdzieś się przejść, na spacer, na herbatę
Pepper: Herbatę równie dobrze możemy zaparzyć sobie w domu.
Tony: Zaniesiemy twoje rzeczy do domu
Pepper: Za nim tam dojdziemy to będzie ciemno już jest półmrok, ale niech ci będzie
Tony: A co boisz się ciemności ?
Pepper: No, może, trochę.... Tak boje się chodzić po ciemku. Zadowolony !
Tony: Ależ nie masz się co bać, będę cały czas przy tobie
Pepper: Obiecujesz ?
Tony: Obiecuję, chyba, że mam plan awaryjny
Pepper: Jaki plan awaryjny ?
Tony: Wezmę zbroje i polecimy do Ciebie po czym w razie niebezpieczeństwa będę ją miał przy sobie
Pepper: Jestem za
Ubrałem zbroję i wylecieliśmy ze zbrojowni lecąc w stronę domu Pepper, było prawie jak za pierwszym razem, gdy zabrałem ją na wschód słońca, na który paczyliśmy ze statuy wolności, nadal ma duże, piękne, karmelowe oczy, nadal waży tyle co nic tylko teraz wie jak się nazywam i jesteśmy parą.
Pepper: Mówiłam, że zaraz będzie ciemno, ale muszę przyznać, że Nowy Jork wygląda pięknie po zmroku
Tony: Ale nie jest piękniejszy od ciebie
Poleciałem wyżej i odsłoniłem twarz by popatrzyć na nią w świetle księżyca. Na twarzy miała cudny uśmiech, a blask księżyca odbijał się w jej oczach.
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
Byliśmy w górze, miasto było piękne. Dzięki niemu jest we mnie tyle radości jak jeszcze nigdy dotąd. Odwróciłam głowę w jego stronę i znów zatonęłam w jego błękitnych oczach. Uśmiechnęłam się do niego, a ręką dotknęłam jego policzka i zbliżyłam się by go pocałować, delikatnie musnęłam jego wargi, a on odwzajemniał moje gesty, wylądowaliśmy na jakimś dachu, a tam nasz pocałunek się pogłębił. Po cudownym pocałunku polecieliśmy pod mój dom. Tony złożył zbroję w plecaki i weszliśmy do środka, ojciec jak zwykle był w pracy. Odniosłam swoje rzeczy do pokoju po czym wyszliśmy na miasto. Złapaliśmy się za ręce i szliśmy koło różnych sklepów i kafejek, gdy przez okno zauważyłam Rhodeya i tą uczennicę z naszej klasy, którą miałam w wizji, że Rhodey z nią tańczy miała podajże na imię Olivia.
Tony: Masz strasznie zimne ręce
Pepper: Hehe... To u mnie norma, ale zaraz czy to nie Rhodey z Olivią ?
Tony: Co Rhodey miał randkę i nic mi nie powiedział ?!
Pepper: Dobra później sobie to z nim wyjaśnisz, a teraz nie przeszkadzajmy im
Poszliśmy dalej, a mi cały czas wydawało się, że ktoś nas śledzi, odwróciłam się w tył, ale tylko ujrzałam jakiś szybko znikający cień. Teraz miałam już pewność, że moja wyobraźnia nie płata mi figlów.
Tony: Pepper coś nie tak ?
Pepper: Coś mi się zdaje, że ktoś nas śledzi
Tony: I nie tylko tobie
Weszliśmy w jakiś zaułek i Tony ubrał zbroję
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Ktoś śledził nas od kilku minut, postanowiłem to sprawdzić. W ciemnej uliczce by nikt nie widział założyłem zbroję i nakazałem jej szukać wroga.
Tony: Komputer szukaj sygnatury wroga
<Wykryto sygnaturę Maski>
Tony: Madam Mask, Whitney, ale po co nas śledzi ?
Pepper: Jaka Madam Mask i co wspólnego ma z tym Whitney
Tony: Whitney to Madam Mask, musimy uważać, bo jest uzbrojona w broń. Komputerze gdzie znajduje się Madam Mask
<Madam Mask zniknęła, obecnie zmierza w kierunku swojego zamieszkania>
Tony: Dobra nie ma jej. Może odprowadzę cię już do domu, tam będziesz bezpieczna, a jutro widzimy się w szkolę
Pepper: Okej, ale zostaniesz ze mną chwilkę ?
Tony: A ile ma trwać ta chwilka ? I oczywiście, że z tobą zostanę. Co to za głupie pytanie
Pepper: Nie wiem. Zostań ze mną do puki mój tata nie wróci. Kocham cię
Tony: Jeśli chcesz to mogę zostać z tobą do rana
Pepper: Nie przesadzajmy
Wziąłem ją na ręce i odlecieliśmy, tym sposobem znów byliśmy u niej. Chyba Pepepr poważnie przejęła się Madam Mask, bo zamknęła drzwi na wszystkie spusty. Nie chciałem jej przestraszyć, ale dobrze, że się zabezpiecza. Poszliśmy do jej pokoju.
Tony: Przepraszam, nie chciałem cię straszyć Madam Mask
Pepper: Właśnie uratowałeś mi życie ostrzegając mnie przed nią. Dziękuję
Tony: Nic ci nie zrobi, a jeśli będzie próbowała to najpierw będzie musiała pokonać mnie
Pepper: Strasznie zimno tu, a tobie nie jest zimno ?
Tony: Pójdę nam zrobić herbaty na rozgrzanie
Pepper: To ja pójdę z tobą, wątpię byś wiedział gdzie, co jest
Tony: A i jeszcze jedna ważna sprawa, gdyby coś się działo. No wiesz po wstrzyknięciu odtrutki mów mi na tych miast
Pepper: Jest dobrze, nie martw się
Zeszliśmy do kuchni zrobić herbatę, po czym wróciliśmy do pokoju. Postawiłem kubki z herbatą na biurku. Pepper siadła na łóżku i okryła się kołdrą.
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
Było mi strasznie zimno więc schowałam się pod kołdrę. Wzięłam telefon by napisać do taty, że jestem już w domu, na odpowiedź nie musiałam długo czekać. "Wybacz córuś, że nie mogłem cię przywitać, ale jestem w pracy i najprawdopodobniej będę dopiero rano. Wybacz. Ps. W domu jest zimno bo centralne nam siadło, postaram się to jak najszybciej załatwić".
Pepper: Z tym, że możesz ze mną zostać całą noc nie żartowałeś ?
Tony: Nie, a co ?
Pepper: Zostaniesz ?
Tony: Jasne
Tony usiadł obok mnie, a ja się w niego wtuliłam niczym w poduszkę. Od razu było mi cieplej, aż nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam obudziłam się o 6:30, ale Tonego już nie było, czy on zawszę będzie tak znikał jak ja będę spała, na to wynika. Wstałam i poszłam do łazienki by się ogarnąć. Po kilku minutach z niej wyszłam i postanowiłam zjeść śniadanie. Z lodówki wzięłam drzem i posmarowałam nim kromkę i poszłam się spakować do swojego pokoju. Zostało mi trochę czasu więc włączyłam telewizor i siadłam na kanapie. Dopiero co wstałam, ale najchętniej jeszcze bym sobie pospała naglę moje oczy zamknęły się i usnęłam. Jak się zorientowałam, że śpię było za piętnaście ósma, a autobus dawno już odjechał. Czekał mnie poranny jogging. czym prędzej ubrałam buty i kurtkę, biorąc plecak wybiegłam z domu w pośpiechy zamykając drzwi, że klucze mi wypadły. Zaczęłam biec w stronę Akademii.
~~~~Perspektywa Tonego~~~~
Za pięć ósma, a Pepper jeszcze nie ma. A co jeśli w nocy to nie był pan Potts, tylko Maska i coś jej zrobiła, a może to coś przez odtrutkę, nie, nie, przecież wczoraj mówiła, że wszystko dobrze. Pewnie zaraz się zjawi, a ja za mocno histeryzuje. Nawet nie zauważyłem jak podszedł do mnie Rgodey
James: Ej, stary co ty tak spięty ?
Tony: Martwię się o Pepper
James: A coś jest nie tak ?
Tony: Wynalazłem odtrutkę, ale nie jestem pewien jak jej organizm na nią zareaguję, a po drugie Whitney, wczoraj śledziła nas jako Madam Mask
James: Ale, czekaj.. czekaj. Bo ja już nic nie rozumiem
Tony:Czego nie rozumiesz ?
James: Po co by cię miała śledzić skoro jesteście razem ?
Tony: Co ?!
James: No i złapałem cię na kłamstwie
Tony: Jakim kłamstwie ?!
James: Mówiłeś, że w czasie balu będziesz z Pepper na helikarierze, a tym czasem byłeś z Whitney, a ona mówi wszystkim, że dużo się działo i że wróciliście do siebie
Tony: Co ona wygaduje ?! Przecież ja do niej nie wróciłem !!
Nagle ktoś dłońmi zakrył mi oczy, odwróciłem i zobaczyłem Pepper, która mnie przytulił,a ja odwzajemniłem gest. Nawet nie wie jak mi ulżyło, gdy zobaczyłem j a całą i zdrową
Pepper: Kto ? co ? wygaduje ?
Tony: O Pepper dobrze, że już jesteś
Pepper: Tak jestem, trochę na autobus mi się zaspało
~~~~Perspektywa Whitney~~~~
Miałam pewien plan, ale on chyba nie działa i gdzie ten Happy, no cóż do dzwonka jeszcze kilka minut. Czas zaskoczyć rudzielca i pokazać kto tu jest górą. Podeszłam do Tonego i zaczęłam swoje przedstawienie, które miał potwierdzić Happy, ale go nie ma, ale pewnie na drugiej przerwie już będzie.
Whitney: Hej Tony, pamiętasz, że dziś mamy randkę
Tony James Pepper: Co ?!
Whitney: No nie pamiętasz piątku, twoi nic nie znaczący przyjaciele byli na imprezie Halloweenowej, a my byliśmy razem
Pepper: Haha... Whitney nie wiem czego ty się nabrała, ale w ten piątek Tony był ze maną
Whitney: No to chyba coś ci się zdawało
Pepper: Tony czyż byś się sklonował ?
Tony: Haha nic takiego sobie nie przypominam, a może ty Rhodey pamiętasz jak się klonowałem
James: Mi też nic takiego o uszu się nie obiło
~~~~Perspektywa Pepper~~~~
W tej chwili myślałam, że umrę ze śmiechu, że niby Tony z nią, w piątek haha. Zadzwonił dzwonek trzeba było się ogarnąć i iść na lekcje. Na pierwszej lekcji były zajęcia teatralne, na którym podajrzę ćwiczymy wyobraźnie.
p.Daniels: Dobrze dzieciaki dobierzcie się w pary. Dziś będziemy ćwiczyć wyobraźnie. Jedna osoba mówi słowo, a druga tworzy do tego słowa krótkie zdanie.
Moją parą był Tony, Rhodey ze swoją Olivią, a nasza kochana, naćpana Whitney była z Happym. Pani Daniels wpisała temat i zaczęła chodzić między nami słuchając co mówimy. Przecież jak usłyszy nasze zdanie to się załamie, akurat gdy do nas podeszła udało nam się powiedzieć coś mniej głupiego niż wcześniej
Pepper: Kucyki Pony
Tony: Rainbow Dash kopnęła piłkę, która minęła Pinkie Pie i wpadła prosto do bramki
Pepper :Haha nie wiedziałam, że to oglądasz
Tony: Czasem mi się zdarzyło
Reszta lekcji minęła w radosnym klimacie, ale zaraz po niej była fizyka, a po fizyce matma dwie okropne lekcje to pod rząd.