23 sierpnia 2016 24 sierpnia 2016
port lotniczy we Wrocławiu --------(lot)-------> port lotniczy w Nowym Jorku
samolot godzina 17:40 godzina przylotu 6:30
UWAGA GODZINY SĄ NIE OBLICZONE I NIE MÓWIĆ MI
Właśnie Tony wrócił z Chin. No nie ukrywał, ale czuł się zawiedziony. Nie znalazł ani Gene'a ani taty. Czy kiedyś go odnajdzie? Coś mu mówi, że on nadal żyje.
Kiedy tak rozmyślał, wpatrując się w ekran telefonu, poczuł jak zderza się z czymś.
Tośka: Ej ty zadęta łepetyno jak ty
łazisz, przez ciebie sok wylałam
Tony: Oj! Ja bardzo przepraszam, ale nie
patrzyłem, jak idę. Ech! Wybacz mi. Jesteś cała?
Tośka: Tak, ale jestem cała mokra!
Tony: Ojej! Naprawdę mi przykro. Może...
Może pójdę po jakiś ręcznik, czy...
Tośka: Idź
Tony: To poczekaj
Tośka: Przecież cała mokra nigdzie nie pójdę
Pobiegł po ręczniki do łazienki, aż
znikąd wyrosło nad nim większa podłoga. Upadł, ryjąc o kafelki.
Tony: Spoko. Żyję
Wstał i znalazł poszukiwaną rzecz.
Tośka szukała jakiegoś najbliższego krzesła, na którym mogła postawić torbę i poszukać coś do ubrania, ale zapomniała, że jej torba jeszcze przez taśmę nie przeszła.
Kiedy Tony wrócił, podał jej ręcznik, by wytarła się.Tośka szukała jakiegoś najbliższego krzesła, na którym mogła postawić torbę i poszukać coś do ubrania, ale zapomniała, że jej torba jeszcze przez taśmę nie przeszła.
Tony: Proszę
Tośka: Dzięki
Zaczęła się wycierać
Tośka: O kurcze, ale ty masz prze
śliczne oczy
Tony: W sensie, że ja, czy ten brunet?
Tośka: Ja to pomyślałam czy na głos powiedziałam?
Tośka: A weź idź kibel czyścić. Dobra nie ważne
Tony: A tak w ogóle jestem Tony
Tony podaje jej rękę
Tośka: Hej Tośka jestem. Miło poznać
Tony: Eee... I wzajemnie Wszystko gra?
Może uderzyłaś się
Tośka: Wszystko okej. Tylko nie wiem gdzie
mogę odebrać bagaż
Tony: Zaprowadzę cię
Tony: Zaprowadzę cię
Tośka: No to prowadź
Poszli w kierunku miejsca, gdzie można odebrać bagaże.
Zabrali je i wyszli z lotniska na
miasto.
Po wyjściu z lotniska Tośce zrobiło się słabo i spojrzała na stan swojej baterii i za wysoki jej poziom nie był, postanowiła usiąść sobie na chodniku.
Tony: Dobrze się czujesz?
Po wyjściu z lotniska Tośce zrobiło się słabo i spojrzała na stan swojej baterii i za wysoki jej poziom nie był, postanowiła usiąść sobie na chodniku.
Tony: Dobrze się czujesz?
Tośka: I tak nie zrozumiesz
Tony: Cukrzyca? Mam batonika. Chcesz? Polepszy ci się
Tośka: Uszkodzone serce
Tony: To weź leki
Tośka: Nie biorę, muszę je naładować.
Jestem człowiekiem baterią
Tony: Och! Też taki jestem. Wow! Kilka minut znajomości i coś nas łączy
Tośka: Mogłabym pożyczyć ładowarkę no bo ja szybko lokum nie znajdę by swojej użyć
Tony: Nie ma problemu. To chodźmy do mojego laboratorium. Tam znajdziesz to, co potrzebujesz
Uśmiechnął się i chwycił ją za rękę.
I tak jakoś szli, choć widział, że
nie było z nią za dobrze. Potrzebowała szybko naładować swój mechanizm.
Po kilku minutach znaleźli się na
miejscu. Podał jej ładowarkę.Tośka: Dziękuje
Tony: A proszę tobie się bardziej przyda. No co? moja piękna nie może umrzeć
Głupio się uśmiecha do Tośki
Tośka: Aww Toneczku
Tony: Kocham cię, tośka chciałabym, żebyśmy byli razem
Mówi szczerze i romantycznie
*Tośka*
Tośka:Oj Tony ja ciebie też
Uśmiecha się
Tony całuje w policzek
Tośka rumieni się
Wchodzi pepper rozgadana, jak zawsze
Pepper: Tony, widziałeś co mówili o nas w mediach? to jakieś oszczerstwa? że my dzieciaki? no błagam was. ile razy ratowaliśmy wasze tyłki. och. zero szacunku. tony, czy ty nie w ogóle słuchasz? Tony? Kto to?
Patrzy na Tośka
Tośka: Hej jestem Tośka a ty zdecydowanie za dużo gadasz
Wstaje i podaje rękę
Pepper: Och! że ja? przepraszam bardzo, ale to nieładnie oceniać ludzi, których się nie zna
Ma focha
Tony: Pepper, ty zawsze masz problem
Wtrąca się geniusz
Tośka myśli co zrobić i postanawia wyjść i zostawić Tonego z gadułą
Tony: Tośka, zaczekaj
Chwyta ją za rękę, Pepper chce cisnąć śrubokrętem, ale wbija do środka Rhodey
Rhodey: A co tu się dzieje? Tony, czemu Pepper się parzy
Pepper: Ja parzę?! ja parzę?!
Wkurzyła się papryczka i śrubokręt poleciał w Rhodey'go, oberwał w głowę
Tośka: No tak ja tu chce cię poznać a ty wrzeszczysz ze cie oceniam
Rhodey jest zmieszany widząc drugą dziewczynę, nie byle jaką , bo polkę
Rhodey: O! witaj. a my się nie znamy, Rhodey jestem no wiesz ten najmądrzejszy z tej całej ekipy
Śmieje się, podaje dłoń, całując ją
Tośka: Em hej jestem Tośka nowa dziewczyna Tonego. Co za gentleman z ciebie
Rhodey się wstydzi i idzie do książki
Tony się uśmiecha
Tony: Chyba go zawstydziłaś hehe rzadko się tak dzieje
Tośka: Uhu mam te moc
Pepper drze japę, a raczej usiłuje śpiewać
Tony uśmiecha się i drapie po głowie
Pepper: MAM TĘ MOC! MAM TĘ MOC! KURWA! po co ja to śpiewam skoro nawet tego nie lubię, a jej nie znam i chyba też nie lubię
Tośka: Ej no weź. Bądźmy bff
Pepper: Eee hola hola panienko, jakim cudem tu weszłaś, nie każdy ma prawo tu wstępu, w sumie niewiele osób wie o tym miejscu ee Tony, to twoja sprawka?
Tony się odwraca i udaje zamyślonego
Tośka: Ej ruda zluzuj majty bo pękną
Pepper się wkurwia na maxa, atakuje cię i bije cię po twarzyczce
Tony i Rhodey próbują was rozdzielić
Rhodey chwyta za Pepper i dostaje w pysk aż pada
Tony trzyma cie z daleka od diablicy, lecz tez obrywa
Tośka: Tony puść mnie ja jej zaraz pokaże kto tu rządzi
Tony nie zgadza się
Tony: Tośka, nie bój się ochronię cię
Tośka: Znalazł się bohater od siedmiu boleści
Tony zwraca się do rudej
Tony: Pep, ochłoń, nie jesteś sobą. znowu Whitney cię wkurzyła? Co się stało?
Pepper się dziwi ale nadal kipi nienawiścią i kipi tez mleko na piecu
Pepper: Tak nagle się interesujesz, co? Ech nic się nie stało, ale nie podoba mi się ze jakaś babulka tu siedzi my jej nie znamy skąd ona jest i w ogóle kim jest? Na pewno nie jest jaszczurka? To na serio człowiek?
Rhodey odstawia mleko i wlewa do butelki
Tony jest zmieszany
Tony: Rhodey, po co ci to?
Rhodey się śmieje
Rhodey: No dla Pepper, bo widać ze jakaś niedożywiona naturalny pokarm najlepiej jej zrobi sory sztuczny, ale zawsze jakiś
Tośka: Hahahhaha uwaga bo jeszcze te mleko będziesz miał na głowie
Pepper przyznaje ci racje
Pepper: I wreszcie mówisz po ludzku jestem pepper wybacz za tamto ale nie ufam obcym tak już mam
"Zluzowała majty"
Tośka: No spoko rozumiem bo w sumie jestem tu znikąd
Włącza się ciekawość Rudej
Pepper: Serio? a skąd? chyba nie z innej planety?
Tośka: Jestem z Polski i zgubiłam się na lotnisku...i nie mogłam znaleźć miejsca, w którym odbiera się bagaż no i wpadłam na Tonego, a raczej on na mnie
Tony się śmieje
Tony: No taka śmieszna sytuacja ja akurat wracałem z chin i wpadliśmy na siebie
Zwraca się to Tośki
Tony: Wybacz ze tak na ciebie wleciałem niezdara była ze mnie
Tośka: To ja się nie rozglądnęłam jak idę
Pepper turla się ze śmiechu
Pepper: Hahahahh gdzie ty miałaś oczy? Ale ja cie rozumiem jak patrzysz na takiego Tonyego z niebieskimi oczami to świat jest inny na serio dziwny i jeszcze te światełko z klateczki migocze to już w ogóle
Tony milczy, bo nie wie co powiedzieć, a Rhodey podaje butelkę mleka
Rhodey: Na zdrowie
Pepper rzuca butelką
Pepper: Podziękuję
Tośka: Ej chciałam się napić
Ruda podchodzi i daje tobie butelkę, dmucha do dzióbka, zdmuchując kurz
Pepper: Proszę ale uważaj żebyś nie wypiła z włoskami bo tony tu ostatnio nie zaglądał
Tony się wtrąca
Tony: Ej miesiąc bylem w chinach wiec wiesz
Tośka: Co robiłeś w Chinach i te miejsce to wg co
Tony się zastanawia ale podaje odpowiedz
Tony: No wiesz, szukałem ojca bo podobno został porwany nie znalazłem go
Smuteczek
Tośka: Przykro mi
Poklepuje w ramie
Tony: Nie przejmuj się,
nie jest tak źle, bo nie poddam się tak łatwo, odnajdę go
Tośka: Jak mi się uda
postaram się ci pomoc. A teraz muszę znaleźć coś co mogę wynająć
Tony się dziwi,
bo nie wie o co ci chodzi
Tony: Co masz na myśli?
Tośka: No
na śmietniku chyba mieszkać nie będę
Cała trójka się śmieje
Tony: Tośka, zawsze
możesz spać u pepper, na pewno znajdzie dla ciebie miejsce, bo
raczej roberta zabroni
Rhodey się wtrąca
Rhodey: Ma rację, bo
zacznie wypytywać i lepiej jak ją
spotkasz, nic nie mów o tym miejscu
Tośka: Emmm ok
Pepper robi minę
zbitego psa
Pepper: Co ja wam zrobiłam?!
Tony ją uspokaja,
klepie po ramieniu
Tony: Ona potrzebuje
naszej pomocy, wiec zgódź się, co ci szkodzi?
Tośka: Jeden dzień. Noc. No do jutra
Pepper kiwa głową
Pepper: Zgoda, niech będzie
Tony się cieszy
Tony: No to ustalone
Dzwoni telefon
Pepper, odbiera
Pepper: Tak, tatku? No zaraz
będę w domku. Spokojnie. Nie biję się z nikim. Tak, tak. Gaz jest
w torebce zabezpieczony, co? Nie! Nie pobiłam Rhodey'go, ale
chciałam. aha? No dobrze. A tak może spać u mnie koleżanka ?
Serio zgadzasz się? Jejciu kocham cię
Rozłącza się
Pepper: Idziemy Tośka
Tony się wtrąca
Tony: Najpierw niech się
naładuje
Tośka: Aaa no fakt a
chciałam iść
Geniusz cie
pociesza
Tony: Nie będziesz sama,
będę tu
Pepper przywala mu z
liścia
Pepper: Podrywacz
I wychodzi ze
zbrojowni, a za nią Rhodey
Tony: Zostaliśmy sami
Tośka: No
podrywaczu. Która w kolejce jestem?
Tośka pyta z udawaną złością
On śmieje się
Tony: Pierwsza i ostatnia
Zbliża się do
niej, chce ją pocałować
Zatrzymuje go
Tośka: O nie tak łatwo nie
będzie
Tony uśmiecha się
Tony: No dobrze, jak chcesz
Idzie do
komputera, przeszukuje dane
Tośka: A gdzie tamta Pepper. Ja
nie wiem gdzie ona mieszka i czy się na mnie nie obraziła
Tony nadal patrzy w ekran, ale odpowiadaTony: Aa Pepper? no blisko akademii, zaprowadzę cię
Tośka: Ale jak już mnie nie
chce...To dziwnie brzmi
Tony uśmiecha się
głupawo
Tony: Hehe pewnie trochę
dziwnie, ale nie martw się będziesz u niej
nocować
Coś cyka i zapatruje się w wyniki poszukiwań
Coś cyka i zapatruje się w wyniki poszukiwań
Tośka: Tony
Tony nadal nie reaguje
Tony nadal nie reaguje
Tośka: Zaraz
dostaniesz poprawkę po Pepper
Nagle odzywa się przypomnienie, lekko go zgina, ale się nie odwraca
Nagle odzywa się przypomnienie, lekko go zgina, ale się nie odwraca
Tośka: Co ci jest?
Tony: To nic takiego przeżyje, nie bój
się o mnie, doładuj się do końca i idziemy
Tośka: Nie! Ładujesz się
teraz już
Tony: Mam czas!
Krzyczy i ma dość
rozmowy na ten temat
Tośka: Nie denerwuj mnie
Tony: Tosiu, kochana
zrozum, że poradzę sobie, ach! Nic mi nie będzie
Ukrywa ból, ale
coś mu to nie wychodzi
Tony: Za piętnaście
minut idziemy
Popycha go na
siedzenie, odłącza od siebie ładowarkę i podłącza Tonego i siedzi
na nim
Tośka: Teraz nigdzie się
nie ruszysz
Jest wkurzony
Tony: Co ty wyprawiasz? Twoje życie jest
cenniejsze od mojego. Na pewno masz
rodzinę, przyjaciół
kogoś, na kim ci
zależy
Tośka: Nie mam nikogo. Moi rodzice zginęli
w pożarze, a przyjaciele? Nigdy ich nie miałam
Tony smuci się
Tony: Przykro mi, nie
miałem o tym pojęcia
Odłącza się od
ładowarki, podłącza ją do piku piku Tośki
I odchodzi
Ucieka, znika
Tośka: Nikt nie pytał ej
wracaj tu
Tośka nie wie co ma
zrobić i siedzi postanawiając zaczekać aż ktoś przyjdzie
Po 10 min
przychodzi Rhodey
Rhodey: Tony, kolacja jest
gotowa... ee gdzie go wcięło? Widziałaś go może?
[JESTEM ZA TYM BY W TYŁEK MU GPS WCZEPIĆ!!]
[JESTEM ZA TYM BY W TYŁEK MU GPS WCZEPIĆ!!]
Tośka: Gdzieś pobiegł
Rhodey się dziwi
Rhodey: Pokłóciliście
się?
Tośka: Można to tak nazwać
Rhodey zaczyna się
martwić
Rhodey: Mama mnie zabije on musi się znaleźć
bo będę miał przerąbane
Tośka: To chodźmy go
poszukać, ale
ja za bardzo nie znam okolic
Rhodey: Nie wiem , gdzie
mógł pójść, a ty miałaś iść do Pepper.
Tośka: Miał mnie
zaprowadzić
Rhodey widzi ze
nadal ładuje ci się piku piku
Rhodey: Za ile skończy ci
się ładowanie?
Tośka: Już w sumie mogę
odłączyć
Tośka sprawdza dla
pewności na bransoletce, zgadza się
Rhodey: Ok nawet nie będę
pytać jak się znalazłaś w takim stanie co Tony tez wypadek, co?
Tośka: Nie miałam wypadku, ale chociaż. Nie wiem jak nazwać postrzelenie
Rhodey: Oj to kiepsko, ale
trzymasz się lepiej od niego. Jesteś silniejsza
co widać na pierwszy rzut oka
Rhodey chwali dziewczynę
Rhodey: No dobra, widziałaś
w którym kierunku szedł? ee to głupie pytanie ale nie wspomniał o
czymś?
Tośka: Że
nie wiedział co przeżyłam no i wybiegł
Rhodey nie wie co robić
Rhodey: Nie wiem gdzie może
być, ale jedno miejsce mi się nasuwa na myśl
Tośka: Jakie?
Rhodey: Firma jego ojca jeśli jego tam nie
będzie, to nie wiem
Tośka: Co?! Firma
Rhodey czuje ze Tośka
jest zagubiona i zaczyna tłumaczyć
Rhodey: No tak jego ojciec założył
firmę i ma ja przejąć, gdy skończy osiemnaście lat chyba ze znajdzie
ojca... przynajmniej
wyszedł naładowany jednego problemu
mniej
Tośka: No
właśnie od tego się zaczęło ze kazałam mu się naładować
Rhodey się chwyta za głowę
Rhodey: No brawo, robi
najgorsze co może być, nie słucha się nikogo, czyli musi być
bliżej. Poszukajmy blisko
zbrojowni nie mógł pójść
daleko
Rhodey wychodzi z bazy
Tośka idzie za
czarnoskórym
Szukają Tonego na terenie fabryki, nie ma nic
Szukają Tonego na terenie fabryki, nie ma nic
Rhodey: Gdzie ten idiota
jest
Tośka: Zadzwonił do niego może telefon wziął lub no
Rhodey: A przypomnienie o ładowaniu było?Tośka: Zadzwonił do niego może telefon wziął lub no
Pyta już
kompletnie zatroskany
Tośka: No
zgiął się no. To wszystko moja wina
Rhodey: Ej nie obwiniaj się, będzie dobrze
Idą dalej, coś widaćRhodey: Ej nie obwiniaj się, będzie dobrze
Tośka: Tam coś jest!
Rhodey: Chodźmy to
sprawdzić
Na miejscu
znajdują...
Tośka: O mój Panie to Tony
pomóżmy mu
Rhodey: Niedobrze. Tony,
słyszysz mnie?
Nie reaguje, Rhodey go chwyta na ręce
Rhodey: Pospieszmy się mamy mało czasu
Tośka: Rhodey co robić? KARETKA?! Pomóż mi go zaciągnąć tam gdzie byliśmy
Rhodey: Wystarczy pójść do fabryki i naładować implant. Chyba
Tośka: ja za nogi ty za ręce czy na odwrót?
Rhodey: weź go jak pannę młodą
Toska: czy ty mnie masz za Podziana.?
Rhodey: Nie, ale jest lekki, jak piórko. Zaufaj mi. Tyle razy go z gleby zbierałem, więc wiem ile waży
Tośka: Ja nawet mam problem z otwarciem butelki czasami...ale no spróbuje
Podejście pierwsze nie wie jak się do tego zabrać Rhodey ją instruuje
Rhodey: Dobra, najpierw sprawdźmy, czy żyje, bo nie wiem, jak długo tu leży. Sprawdź na bransoletce ee takie liczby. Tośka, słyszysz mnie? Mamy coraz mniej czasu i musimy coś zrobić
Sam sprawdza pomiary, nie jest zadowolony
Rhodey: Okej. Bateria na poziomie 15% Niedobrze
Tośka: Rhodey ja nie wiem co robić ze mną nigdy tak nie było
Rhodey wali facepalma
Rhodey: Nie wierze, ale komuś chociaż uratujesz życie, jak się nauczysz. Ech!
Sprawdza puls i oddech
Rhodey: Jeszcze żyje
Tośka: Ej czy ty właśnie zrobiłeś się dla mnie wredniejszy
Rhodey: Zamiast tak ględzisz, może zrobimy coś? Bierz za nogi, a ja za ręce
Rhodey chwyta za ręce Tośka chwyta za nogi
Rhodey: To chodźmy
I idą
Tośka: Rhodey nie mam już siły
Rhodey: Jeszcze kawałek. Wytrzymaj
Tośka : Ok
Znajdują się w zbrojowni, kładą geniusza na "stole" i podłącza do ładowania
Rhodey: Teraz tylko czekać
Tośka: Tsa on lekki
Nagle Tony wstaje, jak po kopnięciu prądem i niechcący pada na Tośkę
Rhodey: Tony?
Tośka zaczyna krzyczeć
Tośka: Weź go ze mnie, narządy mi zgniata!
Macha rękami i nogami jak płaczące dziecko
Tony: Wybacz
Pomaga ci wstać
Tony: Nie wiem, jak to się stało
Patrzy na Rhodeygo
Tony: Ile razy ma ci powtarzać, że mylisz ładowarkę z paralizatorem?
Rhodey: Ale podziałało
Tony: Próbowałeś mnie zabić! Trzeci raz w tym tygodniu!
Tośka: Trzeci raz?!
Rhodey: Sorki, chłopie. No nadal mi się myli, a ty tak nagle mi padasz i szybko reaguję
Tosia przytula Tonego
Tośka: Nie rób tak więcej. Martwiłam się
Tony: Wybacz. Nie chciałem cię martwić. Byłem idiotą
Rhodey: Nadal nim jesteś
Tony: Nie pomagasz
Patrzy na niego gniewnie
Tośka: Oj jak ty słodko z takim wzrokiem wyglądasz
Tony: Hehe! Ma się ten urok osobisty
Głupawo się uśmiecha, a Rhodey już mierzy z paralizatora
Tony: Nie! Nie po raz kolejny! Tośka, pomóż!
Tośka: Zostaw mojego Tonusia ty bambusie
Odwraca się niańka
Rhodey: Bambus?! Oj! Ty rasisto!
Mierzy z paralizatora w ciebie, ale Tony staje miedzy wami
Tony: Starczy! Ech! Naładuję się sam
Bierze prawdziwą ładowarkę i siada na kanapie, czekając na zakończenie ładowania
Tośka: Teraz jak będziesz próbował uciec to usiądę na tobie
Mruży oczy i wskazuje na niego palcem
Tony: Heh! Już w porządku, moja ty złośnico
Przytula cię i szepcze do ucha
Tony: Pamiętaj, że nie musisz wracać do domu. Możesz mieszkać u Pepper
Tośka: Nie będę u niej mieszkać
Tony: No dobrze, ale ojciec Pepper nie ma nic przeciwko. Dziś idź spać do niej
Tośka: Chce się usamodzielnić. A gdzie ona mieszka?
Odwraca się i głupio uśmiecha
Tony: Blisko Akademii Jutra. Zaprowadzę cię
Uśmiecha się do Tośki
Rhodey: Ty taki hop, ale już późno Pamiętaj, że czeka nas rozmowa z mamą
Tony blednie
Tony: O masz ci los! Dzisiaj?! Jezu! Akurat dzisiaj?!
Rhodey: Masz okres, że tak panikujesz, czy co?
Tośka: Na to wygląda. Postaram się trafić
Teraz Rhodey szczerzy się głupio
Rhodey: Ok. Nie panikuj. Pokaż naszej pannie, gdzie mieszka kociara
Tony: Mam to powiedzieć Pepper?
Rhodey się broni
Rhodey: Nic nie słyszeliście Ciii.... To zostaje między nami
Tośka: Hahahha masz jak w banku
Rhodey: Dziękuję Ach! Dziękuję, piękna niewiasto
Całuje twe rączki
Tony: Ekhm! Ja tu nadal jestem
Tośka: Tony no to idziemy?
Tony: Tak, tak... Rhodey, zajmiesz się resztą?
Rhodey: Co z ładowaniem?
Tony: 40%. Wystarczy, a jak nie to Tośka zrobi usta usta
Tośka: Jeszcze czego. Do łóżka obok położę
Tony: Czy to propozycja?
Rhodey: Uuu! Ktoś tu chyba się zakochał
Tony: Tośka, idziemy?
Tośka: Ja?!
Paczy na Rhodesa
Rhodey: Co? Wy oboje postradaliście zmysły. Ach! Idźcie, gołąbki. Ja ogarnę wszystko
Tośka: Ja ci zaraz dam gołąbki
Zakasa (?) rękawy
Tony: Tylko się nie bijcie. Rhodey ma być nietknięty, bo będzie jazda. A uwierz mi, że wolę tego uniknąć. Tośka, chodźmy
Tośka: No ok ale następnym razem miła nie będę
Tony nic nie mówi, chwyta cię za rękę i wychodzicie. Po kilku minutach wskazuje na dom
Tony: I jesteśmy na miejscu. Powodzenia z rudą
Nie reaguje, Rhodey go chwyta na ręce
Rhodey: Pospieszmy się mamy mało czasu
Tośka: Rhodey co robić? KARETKA?! Pomóż mi go zaciągnąć tam gdzie byliśmy
Rhodey: Wystarczy pójść do fabryki i naładować implant. Chyba
Tośka: ja za nogi ty za ręce czy na odwrót?
Rhodey: weź go jak pannę młodą
Toska: czy ty mnie masz za Podziana.?
Rhodey: Nie, ale jest lekki, jak piórko. Zaufaj mi. Tyle razy go z gleby zbierałem, więc wiem ile waży
Tośka: Ja nawet mam problem z otwarciem butelki czasami...ale no spróbuje
Podejście pierwsze nie wie jak się do tego zabrać Rhodey ją instruuje
Rhodey: Dobra, najpierw sprawdźmy, czy żyje, bo nie wiem, jak długo tu leży. Sprawdź na bransoletce ee takie liczby. Tośka, słyszysz mnie? Mamy coraz mniej czasu i musimy coś zrobić
Sam sprawdza pomiary, nie jest zadowolony
Rhodey: Okej. Bateria na poziomie 15% Niedobrze
Tośka: Rhodey ja nie wiem co robić ze mną nigdy tak nie było
Rhodey wali facepalma
Rhodey: Nie wierze, ale komuś chociaż uratujesz życie, jak się nauczysz. Ech!
Sprawdza puls i oddech
Rhodey: Jeszcze żyje
Tośka: Ej czy ty właśnie zrobiłeś się dla mnie wredniejszy
Rhodey: Zamiast tak ględzisz, może zrobimy coś? Bierz za nogi, a ja za ręce
Rhodey chwyta za ręce Tośka chwyta za nogi
Rhodey: To chodźmy
I idą
Tośka: Rhodey nie mam już siły
Rhodey: Jeszcze kawałek. Wytrzymaj
Tośka : Ok
Znajdują się w zbrojowni, kładą geniusza na "stole" i podłącza do ładowania
Rhodey: Teraz tylko czekać
Tośka: Tsa on lekki
Nagle Tony wstaje, jak po kopnięciu prądem i niechcący pada na Tośkę
Rhodey: Tony?
Tośka zaczyna krzyczeć
Tośka: Weź go ze mnie, narządy mi zgniata!
Macha rękami i nogami jak płaczące dziecko
Tony: Wybacz
Pomaga ci wstać
Tony: Nie wiem, jak to się stało
Patrzy na Rhodeygo
Tony: Ile razy ma ci powtarzać, że mylisz ładowarkę z paralizatorem?
Rhodey: Ale podziałało
Tony: Próbowałeś mnie zabić! Trzeci raz w tym tygodniu!
Tośka: Trzeci raz?!
Rhodey: Sorki, chłopie. No nadal mi się myli, a ty tak nagle mi padasz i szybko reaguję
Tosia przytula Tonego
Tośka: Nie rób tak więcej. Martwiłam się
Tony: Wybacz. Nie chciałem cię martwić. Byłem idiotą
Rhodey: Nadal nim jesteś
Tony: Nie pomagasz
Patrzy na niego gniewnie
Tośka: Oj jak ty słodko z takim wzrokiem wyglądasz
Tony: Hehe! Ma się ten urok osobisty
Głupawo się uśmiecha, a Rhodey już mierzy z paralizatora
Tony: Nie! Nie po raz kolejny! Tośka, pomóż!
Tośka: Zostaw mojego Tonusia ty bambusie
Odwraca się niańka
Rhodey: Bambus?! Oj! Ty rasisto!
Mierzy z paralizatora w ciebie, ale Tony staje miedzy wami
Tony: Starczy! Ech! Naładuję się sam
Bierze prawdziwą ładowarkę i siada na kanapie, czekając na zakończenie ładowania
Tośka: Teraz jak będziesz próbował uciec to usiądę na tobie
Mruży oczy i wskazuje na niego palcem
Tony: Heh! Już w porządku, moja ty złośnico
Przytula cię i szepcze do ucha
Tony: Pamiętaj, że nie musisz wracać do domu. Możesz mieszkać u Pepper
Tośka: Nie będę u niej mieszkać
Tony: No dobrze, ale ojciec Pepper nie ma nic przeciwko. Dziś idź spać do niej
Tośka: Chce się usamodzielnić. A gdzie ona mieszka?
Odwraca się i głupio uśmiecha
Tony: Blisko Akademii Jutra. Zaprowadzę cię
Uśmiecha się do Tośki
Rhodey: Ty taki hop, ale już późno Pamiętaj, że czeka nas rozmowa z mamą
Tony blednie
Tony: O masz ci los! Dzisiaj?! Jezu! Akurat dzisiaj?!
Rhodey: Masz okres, że tak panikujesz, czy co?
Tośka: Na to wygląda. Postaram się trafić
Teraz Rhodey szczerzy się głupio
Rhodey: Ok. Nie panikuj. Pokaż naszej pannie, gdzie mieszka kociara
Tony: Mam to powiedzieć Pepper?
Rhodey się broni
Rhodey: Nic nie słyszeliście Ciii.... To zostaje między nami
Tośka: Hahahha masz jak w banku
Rhodey: Dziękuję Ach! Dziękuję, piękna niewiasto
Całuje twe rączki
Tony: Ekhm! Ja tu nadal jestem
Tośka: Tony no to idziemy?
Tony: Tak, tak... Rhodey, zajmiesz się resztą?
Rhodey: Co z ładowaniem?
Tony: 40%. Wystarczy, a jak nie to Tośka zrobi usta usta
Tośka: Jeszcze czego. Do łóżka obok położę
Tony: Czy to propozycja?
Rhodey: Uuu! Ktoś tu chyba się zakochał
Tony: Tośka, idziemy?
Tośka: Ja?!
Paczy na Rhodesa
Rhodey: Co? Wy oboje postradaliście zmysły. Ach! Idźcie, gołąbki. Ja ogarnę wszystko
Tośka: Ja ci zaraz dam gołąbki
Zakasa (?) rękawy
Tony: Tylko się nie bijcie. Rhodey ma być nietknięty, bo będzie jazda. A uwierz mi, że wolę tego uniknąć. Tośka, chodźmy
Tośka: No ok ale następnym razem miła nie będę
Tony nic nie mówi, chwyta cię za rękę i wychodzicie. Po kilku minutach wskazuje na dom
Tony: I jesteśmy na miejscu. Powodzenia z rudą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz