Muzyka

piątek, 29 lipca 2016

Rozdział 17 : Makluańska krew




~~~~Perspektywa Pepper~~~~



Dziwnie się czułam, chyba znów odleciałam tak jak wtedy w szkole, tylko tym razem było inaczej, nie wiem ile jestem nie przytomna, ale zdaje mi się, że tamtym razem było to o wiele krócej. To zabrzmi nie logicznie nie wiedziałam co się dookoła dzieje, ale wiedziałam, tylko winnej formie, a skąd, miałam informatora, jeżeli myślicie, że słyszałam Rhodyego, pielęgniarkę czy też lekarkę to jesteście w błędzie, a jeśli myślicie, że to ten cały makluański jaszczur to macie rację, on był moim informatorem, dotychczas tylko go słyszałam, ale dziś dopiero go ujrzałam. Przez dwa dni byłam w tak jakby transie. Jaszczur mówił, że to ma mnie przygotowywać do jakieś wielkiej wojny między światami i z Mandarynem, powiedział mi, że wysłałam go do innego wymiaru, ale on z tam tond może się wydostać, ale nie za szybko, bo stracił pierścień teleportacji i że muszę go szybko zabrać, jak tylko wyjdę, podał mi miejsce, w który się znajduję. A teraz nauka z jaszczurem oko w oko.



Makluańczyk: Dobrze moje dziecko, informowałem cię co się dzieję, ale nie powiedziałem ci istotnej rzeczy



Pepper: A to niby czemu nie mogłeś mi powiedzieć ?



Makluańczyk: Bo musimy o tym pogadać, a w transie przygotowawczym nie mogłaś rozmawiać



Pepper: No to co było, aż tak ważnego, że nie mogłeś mi powiedzieć , tylko musimy to przedyskutować ?



Makluańczyk: Otóż jak już wiesz zasiałem w tobie smocze nasienie co oznacza, że masz makluańską krew



Pepper: No okey, ale dlaczego to takie ważne ?



Makluańczyk: Gdy ty byłaś w hibernacji, doktorka pobrała ci krew do badań, od razu mówię, że nie wyjdą dobrze przez zmienioną strukturę.



Pepper: I co w związku z tym mam zrobić ?



Makluańczyk : Do wyboru są dwa wyjścia, albo upozoruję twoją śmierć wyłączając u ciebie funkcje życiowe, ale osobiście nie jestem za tym



Pepper: A te drugie wyjście ? Bo chyba nie chcę być uważana za trupa



Makluańczyk: Powiesz wszystką prawdę lekarce, bo gdy będzie potrzebna ci pomoc, ktoś musi ci jaj udzielić



Pepper: Ta bo mi uwierzy, prędzej w psychiatryku mnie zamknie !



Makluańczyk: Dlatego przez hibernacje obudziłem jeden z twoich darów, wystarczy gdy w chwil, kiedy ci nie uwierzy złapiesz ją za rękę i popatrzysz głęboko w oczy. Ujrzy w nich prawdę, ja tego dopilnuję



Pepper: Dobra, czyli mam z nią pogadać !



Makluańczyk: To do zobaczenia moje dziecko. Pamiętaj lud makluan jest z tobą



I tymi słowami wybudził mnie z transu, wiedziałam, że jestem w szpitalu, ale i tak byłam zdziwiona. Zaczęłam rozglądać się po sali,  której leżałam, miałam podpiętą kroplówkę i był środek nocy, ale na korytarzu świeciły się światła, nie słyszałam by ktoś chodził więc wyszłam z sali i kierowałam się w stronę barku, prze całą tą hibernację strasznie zgłodniałam.



~~~~Perspektywa Gena~~~~



Demony zaczęły krążyć po całym labiryncie już nie wiedziałem gdzie mam iść, miałem nadzieję, że  mnie nie zauważą, ale w ciągu kilku sekund okrążyły mnie, zamykając w czarnej kuli, muszę ją przełamać by się wydostać. Demony przechodzą także z wymiaru do wymiaru, czyli muszę iść w stronę, gdzie jest ich najwięcej, użyłem pierścienia ognia, udało się przełamałem demonowom uwięź i zacząłem szukać źródła skąd wylatują. Nie mało brakowało, przejście do drugiego wymiaru miałem tuż przed nosem, ale znów labirynt zmienił położenie, muszę rozszyfrować te zmiany, by dotrzeć do drugiego wymiaru, nie wytrzymałem strzeliłem chmurę kwasu, by zniszczyła ścianę, ale stało się odwrotnie chmura odbiła się od ściany labiryntu i wleciała we mnie, aktywowałem pole siłowe i chmura rozproszyła się. Zacząłem szukać spokojniejszego miejsca, ale także takiego bym mógł obserwować jak się zmienia. Obawiam się, że to może zająć mi więcej czasu niż na początku myślałem. Siadłem na najwyższym punkcie, którym znalazłem. Zauważyłem wcześniej, że układ zmienia się co pół godziny, ale nie wiedziałem w jakim schemacie i to muszę odkryć.



 ~~~~Perspektywa Tonego~~~~



Powoli zacząłem się wybudzać z narkozy, w sali było ciemno, ledwo co widziałem, więc albo umarłem, albo jest środek nocy. Mam nadzieję, że to drugie, bo nie chcę jeszcze umierać. Usiadłem na łóżku, a światła na korytarzu trochę oświetlały salę, poczułem, że coś jest nie tak, a poza tym strasznie bolało mnie wokół implantu. Chciałem już wstać i iść do doktora Yinsena by dał mi coś na ten ból, gdy nagle coś przemknęło przez korytarz, a ja zauważyłem tylko cień, który szybko zniknął. Byłem ciekawy co to było, mam nadzieję, że żaden wróg nie wie, że tu jestem, bo z tego nic dobrego nie wyniknie. Odpiąłem się od kroplówki i kardiomonitora. Na palcach podszedłem do drwi, po cichu je otwierając, rozglądnąłem się czy nikt nie idzie. Droga wolna, poszedłem w stronę gdzie zniknął cień. Doszedłem za nim do toalet, cień wszedł do damskiej, więc to ona i pewnie jest pacjentką, lub pracownicą, nic tu po mnie, ale za nim wrócę pójdę sobie kupić coś na ząb. Doktor Yinsen jest  pewnie zajęty, więc nie będę mu przeszkadzać, poproszę o leki później. Wszedłem do pomieszczenia z maszynami, w której były różne przekąski, zimne i gorące napoje. Z kieszeni wygrzebałem drobne i wrzuciłem do maszyny wybierając kod, rogalik miał już wypaść, gdy zablokował się o szybę.



~~~~Perspektywa Pepper~~~~



Gdy szłam do barku usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Na początku myślałam, że to moja chora wyobraźnia płata mi figle, ale gdy zobaczyłam cień za sobą, szybko weszłam do toalety. Kroki oddalały się, aż w końcu ich nie słyszałam i wyszłam z toalet zmierzając w wcześniej ustalony cel, czyli barek. Gdy byłam blisko usłyszałam jakieś hałasy dobiegające z pomieszczenia do którego właśnie zmierzałam. Powoli weszłam do środka, bałam się, że to jakiś bandyta co chce monety z maszyny. Odetchnęłam  z ulgą gdy ujrzałam Tonego, po pierwsze, że żył, a po drugie, że to nie bandyta. Podeszłam bliżej, a on siłował się z automatem, nie powiem ten widok był prze zabawny.



Pepper: Haha. Czekaj pomogę ci, mam w tym wprawę



Tony: O Pepper, co ty tu robisz ?



Pepper: Trzymaj. Nie wiem dopiero się obudziłam. A ty jak się czujesz ?



Tony:Dzięki. Ja dopiero też co wstałem. A gdzie Rhody ? Nie ma go z tobą ?



Pepper: Nie, za dużo to ja nie wiem o twojej operacji tu leżę



Tony: A tobie też coś zrobił ?



Pepper: Nie, nic mi nie zrobił po prostu. Nie ważne pogadamy o tym kiedy indziej.



Tony: Dlaczego ?



Pepper: Tony to nie jest na to miejsce i czas, jak z tond wyjdziemy to ci wszystko wyjaśnię



Tony: Okej, ale wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i możesz na mnie liczyć



Pepper: Tak wiem, a ty na mnie. Tony



Tony: Tak Pepper ?



Pepper: Chyba zgubiłeś koszulkę



Tony: Hehe.....no chyba właśnie zgubiłem, bo nie wiem gdzie jest



Pepper: Oj Tony, Tony. Cieszę się, że żyjesz



Tony: Ja też



Z tego szczęścia miałam ochotę go przytulić, lecz nasz geniusz chyba umie czytać w myślach i zrobił to przede mną, tą chwilę przerwała nam doktorka, która chyba nie była zadowolona z tego, że w środku nocy tak głośno się zachowujemy.



Anna: Widzę panno Potts, że już się lepiej czujemy, zresztą pan też panie Stark, ale to nie oznacza, że musicie od razu budzić cały szpital.



Pepper Tony: Przepraszamy



Anna: Przeprosiny przyjęte, a teraz wracać do swoich sal



Pepper: Tylko kupię sobie wodę do picia



Anna: Dobra, rano powinny być panny wyniki badań krwi, będziemy musiały pogadać



Pepper: Tak, będziemy musiały pogadać. To dobranoc



Anna: Dobranoc.



Lekarka odeszła, wstukałam kod wody i gdy wypadła wzięłam ją i od razu odkręciłam, upijając łyk zauważyłam, że Tony jaszcze nie odszedł i patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem, chyba jeszcze dziś będę musiała mu wszystko powiedzieć, ale Pepper Potts postanowiła udawać głupią blondynkę, która nie wie o co chodzi.



Pepper: Coś nie tak ?



Tony: Tak, mi nie chcesz nic powiedzieć, a z jakąś lekarką będziesz gadać ?



Pepper: Dobra, powiem ci wszystko, ale w miejscu gdzie nikt nas nie usłyszy



Tony: To może chodźmy do mojej sali, z tego co wiem to tylko ja leżę na sali po operacyjnej.



Pepper: To chodźmy



Tony objął mnie ramieniem i poszliśmy do jego sali. Gdy weszliśmy Tony siadł na łóżku w miejscu gdzie ma znajdować się głowa, a ja po turecku w miejscu nóg. Zaczęłam mu mówić o hibernacji i o mkluańskiej krwi i dlaczego muszę porozmawiać z lekarką, powiedziałam mu też, że wysłałam Mandaryna w inny wymiar i o tym,  że zgubił pierścień teleportacji, który musimy znaleźć jak wyjdziemy. Po tym wyznaniu płożyliśmy się koło siebie i zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się, a ja nawet nie wiem kiedy usnęłam.



~~~~Perspektywa Tonego~~~~



Leżałem z Pepper i gadaliśmy, lecz gdy zadałem jej pytanie nie odpowiedziała, popatrzyłem na jej twarz. Zasnęła, ale ona słodko śpi.....Tony ogar to twoja przyjaciółka.... Przykryłem nas kołdrą i sam zasnąłem.



>>>>>.......<<<<<



Koniec rozdziału 17, mam nadzieję, że się podoba i  czekam na komentarze :)
Bardzo proszę o nie bo dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać :) Komentarze od anonimów także miło widziane. A zdjęcie przedstawia demony, które otoczyły Mandaryna.
Czekam także na pytania :)

2 komentarze:

  1. Za dużo Gene myśli. Za dużo. Mam to w dupie, jak się męczy z odnalezieniem wyjścia. Ma za swoje szmaciuch. Ważniejsi są Pep i Toneczek. Szybko wyzdrowiała, bo to jest rude i tego nie ogarniesz :D Jednak ten od razu zgłodniał i zapomniał o kuku. Zastanawia mnie, jak bardzo byli głośni, skoro zbudzili lekarkę i niby "cały" personel. A spostrzegawczość Pepper jest bezcenna. Później zauważyła, że świeci swoją chudzizną. Ciekawe, co będzie potem. Liczę, że będzie się działo :)

    iron-adventures.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nauka przez sen zawsze dobra. Szkoda, że fizyki tak się nie można uczyć :). Aj Gene Gene za swe złe uczynki gnij w innym wymierze i nie wracaj. Idź do diabła. Czułam, że coś nie tak będzie z ta krwią. Dobrze, że ma te swoją Mandarynkową moc bo inaczej zamknęli by ją w pokoju bez klamek. A właśnie Stark gdzie się podziała twoja koszulka, hmm? No to czekam na nn. I zapraszam do siebie :*
    http://ironman-another-story.blogspot.com/2015/11/a-wszystko-to-bo-ciebie-kocham-one-shot.html?m=1

    OdpowiedzUsuń